Ano z Niemcami zawsze tylko problemy.
Naród był to okrutny, dziki i tłustą strawą się karmiący. Nie wiedział o tym Warus, prowadząc swe legiony w ostępy Lasu Teutoburskiego. Źle się to dla niego skończyło. Cywilizacji nie warto nieść tam, gdzie dzikość ludu równa dzikości leśnych bestii. Przeto Rzymianie kraj ponury i żadnych prócz skór zwierzęcych bogactw nieposiadający, po kilku latach sobie odpuścili. Skręcili na wschód. Tam natrafili na Polan, Ślężan, Wiślan i Mazowszan, ludy jeszcze nieoświecone, ale zmyślnością i pracowitością nad sąsiadami górujące. Szybko miejscowi wszelkie nowinki i nauki od Rzymian przejmowali, kraj swój cywilizując. Rośli w siłę przez lat tysiąc, aż Niemcy im pod bokiem wyrastać zaczęli, co Polaków (bo tak plemiona zjednoczone nazywać się przyjęło) niepokoić zaczęło, aliści nie bardzo. Ot zdarzyło się, że margrabiego Chodaka jakiś książę Mishke pobił, ale takie wypadki nie mogły potędze polskiego cesarza zagrozić. Ledwie Niemcy swój kraj zjednoczyli, już go na kawałki dzielili, bo taka ich natura była odwieczna, co i potem nie raz się okazywało.
Mijały wieki. Polacy kraj cywilizowali, w wynalazkach i technice szczególnie bowiem się lubowali. Jak choćby Jan Dobrzyca, który druk ruchomą czcionką tak dobrze opanował, że Biblię pierwszy seryjnie tłoczyć zaczął, za co mu chwała. Dzięki temu Marcin Lutowicz mógł pisma swoje drukować, w narodzie upowszechniać, a naród je czytał, bo sztuki czytania się uczył. Nie to, co w Niemczech. Tam chłop folwarczny nie tylko czytać nie umiał, ale nawet nie wiedział, że jakieś książki istnieją na świecie. Mieszczan zaś prawie nie było, bo szlachta niemiecka usilnie się o to starała, ażeby łyczkowie głów za bardzo nie podnosili i w dostatek nie obrastali. Z tego Lutowicza nauczania reforma kościoła się narodziła. Zgrabnie etos pracy z wiarą połączono, co bardzo Polakom pomogło w dalszym rozwoju. W Niemczech wszystko szło opornie a w końcu zdechło i wróciło w stare koleiny. Tak więc Polacy bogacili się mozolnie, ale systematycznie, dalej rzemiosła i sztuki wyzwolone rozwijając. Muzyków znamienitych posiadali, jak choćby Franciszek Kurpiński, którego Odę do radości każde dziecko zna, mniemając, że to hymn Unii Europejskiej.
Wojny Polacy rozliczne toczyli, gdyż taki był Europie zwyczaj przez stulecia, że jeśli tylko sąsiad był chwilowo słabszy, obowiązkowo należało go napaść i złupić. Kto tego nie robił, ten był frajerem. Niemcy tego nie robili, gdyż jedyne czego ich szlachta pragnęła, to był święty spokój, a chłop niemiecki od bydlęcia nie bardzo się różnił, więc i woli żadnej mieć nie mógł. Co gorsza, Niemcy byli tak durni, że gdy onegdaj zdarzyło się, iż Turcy pod Krakowem stanęli i niechybnie by go zdobyli, ziemie polskie następnie pustosząc i o sto lat cofając, to Niemcy im z pomocą podążyli, ostatnim zrywem swego dychawicznego państwa potęgę polską podtrzymując. Musiało zatem do tego przyjść, że Polacy pospołu z Francuzami i okazyjnie Włochami ziemię niemiecką między siebie podzielili, nowe porządki tam zaprowadzając. Gdyby nie to, chłop niemiecki do XX wieku pańszczyznę by odrabiał i kołtun na głowie hodował, tę przypadłość ludu niemieckiego w całej Europie znaną pod łacińską nazwą plica germanica. Łatwo to poszło, gdyż Polacy wtedy już armii prawie żadnej nie posiadali, bo kto i z czego miałby ją tam utrzymywać, kiedy przemysł nie istniał, miasta nieliczne i liche, większe i silniejsze być nie mogły, ziemianie zaś łożyć do skarbu nie mieli ochoty. Do tego Polacy propagandę szerzyli, że Niemcy to chory człowiek Europy, a ich rządzenie się to "niemieckie porządki", jak z przekąsem mówili. Potem zaś, po wielkiej wojnie, którą Polacy przegrali, kąśliwie nazywali odrodzone Niemcy państwem sezonowym i aby udowodnić, że mieli rację, raz jeszcze napadli i splądrowali Niemcy, znów się na tym bogacąc. I chociaż kolejną wielką wojnę przegrali, podnieśli się dzięki swemu potencjałowi i są teraz najsilniejszym państwem Europy, a Niemcy, choć ich produkt krajowy brutto jest siedem razy mniejszy od polskiego, mówią, że nie będzie Polak pluł im w twarz i rządzą się po swojemu.
Czy nie mogłoby tak być? Uważam, że mogło. Musiałby być inny niż jest tylko tylko jeden drobiazg - mentalność ludzi.