wtorek, 29 maja 2018

Kto za młodu nie był socjalistą...

...zawsze jeszcze może nim zostać.
Moja młodość przypadła na czasy socjalizmu w naszym kraju. Nie mogłem więc być socjalistą ani tym bardziej komunistą, bo ludzie tak mają, że ustrój który aktualnie panuje, zwykle im się nie podoba. Jeśli go nie obalają, to tylko dlatego, że nie czują w sobie dość siły albo nie mają pomysłu, czego chcieliby w zamian. Uważam, że teraz mamy ten drugi przypadek. Ludzie nie wiedzą, jaki ustrój byłby lepszy od obecnego, ale wiedzą, że chcieliby większej sprawiedliwości społecznej. Tego ludzie chcą zawsze. Przez ostatnie 29 lat Polakom skutecznie wmawiano, że sprawiedliwość społeczna to to samo co miazmaty komunizmu. Myśleć o niej to już grzech, a mówić, to tak jakby nawoływać do rabacji, wyrzynania szlachty, rozbijania główek niemowląt o ścianę pałacu. Dobry Polak miał się godzić na wyzysk, nie szemrać, głosować zawsze na tych, którzy dbają, aby podatki dla bogatych nie były za wysokie, a najlepiej symboliczne. I to się w zasadzie udało. Czytam w Polityce, że aktualnie grupa bogatych, którzy zarabiają rocznie więcej niż milion i płacą od tych dochodów podatek dochodowy, to zaledwie 25000 osób. Milionerów i bogaczy jest znacznie więcej, ale większość z nich nie płaci podatku dochodowego. Udają biednych, żyją na koszt swoich firm. Wmawia się nam, że tak musi być i nic się z tym nie da zrobić, bo wyjadą na Karaiby. Gówno prawda. Zawsze się da, tylko trzeba chcieć. Nie da się osiągnąć stuprocentowej skuteczności w żadnym złożonym działaniu, ale próbować można i należy. Rząd zamierza nałożyć daninę na te 25000 zamożnych ludzi, którzy zarabiają rocznie więcej niż milion. Zapłacą 4% od nadwyżki ponad milion. Boże, co za niesprawiedliwość! - słyszę. Rząd chce nałożyć NA NAS dodatkowy podatek. Czyżby? Jeśli uda mi się zarabiać 83000 zł miesięcznie, chętnie oddam 4% od tego, co zarobię ponad to. Tak więc, jeśli słyszycie, że będziecie płacić większe podatki, żeby sfinansować wsparcie niepełnosprawnych, to słyszycie kłamstwa. Nie będziecie. Jestem pewien, że nie czyta mnie żaden milioner, dlatego mówię: nie będziecie płacić podatku na niepełnosprawnych. Zapłacą ci, którzy mogą. I bardzo dobrze.
My zapłacimy inne podatki, które rząd na nas w końcu nałoży. Ale to już całkiem inna historia.

czwartek, 3 maja 2018

W nocy z 2 na 3 maja

W tygodniku NIE jest taki fajny rysunek. Reporter pyta facetkę: jak pani spędza wolny czas? Na co ona odpowiada: nie czytam książek. Gdyby ktoś był ciekaw, jak ja świętowałem Dzień Flagi, to odpowiadam: analogicznie do tego, jak pani z rysunku spędzała wolny czas. I jeszcze dodam, że podobnie będę świętował dzień 3 Maja. A to dlatego, że wspominanie z dumą Konstytucji 3 maja kojarzy mi się z tym, jakby ktoś w swoim samochodzie nigdy nie zmieniał oleju, nie pompował kół, zamiast benzyny wlewał do baku zmywacz do paznokci, nie reagował na to, że złodzieje ukradli mu lusterka, że na karoserii wypisują gwoździem słowa na ch i k, że na tylnym siedzeniu sąsiad hoduje swoje kury, że w bagażniku drugi sąsiad urządził sobie inspekt, że koła dawno już odkręcone, pod maską brak akumulatora, gaźnika i chłodnicy, i nawet kierownicy nie ma, bo też się komuś przydała, a tu nagle, pewnego pięknego dnia właściciel się budzi, krzyczy: jam jest syn prześwietnego narodu, potomek towarzyszy pancernych spod Wiednia i Chocimia, czas mi w drogę, Rajd Dakar czeka! Po czym schodzi w gaciach na podwórko, oblepia truchło auta napisami TEAM, RALLY i innymi ładnie brzmiącymi, np. MONTE CARLO, siada na podłodze, bo przednie siedzenia też już zajumane i robi paszczą: brrrym, brrryyyyymmmm, brrrrryyyyyyymmmmmm!

A w ogóle to nie świętuję, bo jestem... No nie wiem, jak to się nazywa. I tyle.