piątek, 6 lipca 2018

Przelotne rozważania o kruchości egzystencji

Dni mamy ciepłe, przeto każde otwarcie okna w biurze skutkuje tym, że do wnętrza prowadzają się chmary much. Napełniają pokój natrętnym bzyczeniem. Da się z tym żyć, choć nie jest to rozkoszą dla uszu. Lecz przecież w tropikach bywa gorzej, zatem nie narzekam.
Ranki są nieprzyjemnie inaczej. Otwiera człowiek drzwi, wchodzi, a tam bzyczenia prawie nie słychać, za to na parapecie zalegają ciała walecznych much, które przez wiele godzin usiłowały wydostać się przez szybę, nie wiedząc, że nic z tego nie będzie. Mniej liczne zwłoki leżą tu i ówdzie na podłodze, w większej odległości od okna i nie wiem, czy to ciała osobników inteligentniejszych, którzy którzy próbowali, jak Kolumb, znaleźć okrężną drogę do Indii, czy też padły w tych miejscach muchy ogłupiałe z wycieńczenia, przypadkowo i bez planu.
Nieboszczyków jest dużo. Ciekawe... muchy padają z głodu, z pragnienia czy z wycieńczenia nieustannym atakowaniem szyb?  Może zostawiać im miseczkę z wodą? Jeśli przeżywalność się zwiększy, będzie znaczyło, że mogą dłużej przetrwać bez jedzenia niż bez wody. Czyli, że muchy są podobne do ludzi... Że ludzie są podobni do much, tego udowadniać nie trzeba.

Ostatni Mohikanie próbują uparcie przebić się przez szybę. Tych dobijam bezwzględnie, jeżeli tylko nie mają w sobie zbyt wiele wigoru. Tacy potrafią długo robić uniki, stosować zmyłki, sztuczki i kluczyć jak zające na polu, uciekające prze chartami. W końcu zostają najtwardsze sztuki. Tym odpuszczam. Nie ma co ścigać ich do ostatniego. Jak mówi przysłowie: kiedy zabijesz ostatnią muchę, zaraz okazuje się, że nie była ostatnia.

13 komentarzy:

  1. W sumie to ciesz sie, ze te muchy sa. U mnie juz drugi rok nie widze zadnego owada. Owszem za komarami na ten przyklad nie tesknie, ale cos jest w atmosferze, ze wyginely wszelkie bzykajaco-fruwajace owady.
    Nie jest to objawem pozytywnym, bo wiadomo, ze najpierw owady potem ludzkosc.
    Jednak w moim wieku nie bede sie juz tym przejmowac:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przemyślę zagadnienie i może rzeczywiście docenię fakt, że u mnie jeszcze są muchy :) U Ciebie widać za dużo chemii w powietrzu. Albo za mało koni w Central Parku :)

      Usuń
  2. Ja nie wiem czy mi wypada uczynić osobiste wyznanie tak na forum, ale co mi tam, raz kozie śmierć: kocham cię Ove za poczucie humoru. :) Po raz kolejny humor mi polepszyłeś, pięknie piszesz. Właściwie nastrój u mnie wcale nie jest zły tylko, że ja, Człowiek Północy, tkwię od ponad tygodnia w niemiłosiernym upale. Dzień w dzień 30+, czasem spada do niziutkich 27. W weekend zapowiadają wyższe temperatury - kurczę - czy one mogą być jeszcze wyższe tutaj, gdzie jestem??? To nie tropiki przecież. Gdybym siedziała sobie gdzieś nad wodą, w cieniu i nic nie robiła to OK - dałabym radę, ale w pracy... Wymiękam. Taka pogoda to nie to, co tygrysy lubią najbardziej. ;) Ale owadów tutaj jak na lekarstwo, jakaś osa pojawiła się dwa dni temu, a wczoraj jeden biały motyl. Żadnej walecznej muchy czy kąsającego komara. Czekam na chmury i ochłodzenie, a tu dzień w dzień błękitne niebo i ani jednej zabłąkanej chmurki. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie Ty jesteś, Venus?
      Może zapakuję w ampułkę kilka much, dam im wodę, psią kupę z parku, który mam przed oknami i wio! na północ?

      Usuń
    2. Nie, nie. Ja wcale nie tęsknię za muchami, wyślij je gdzie indziej. Ja faktycznie tak bardziej na północ jestem jeśli ty w Kaczogrodzie przebywasz. jestem w Zjednoczonym Królestwie, okolice Birmingham - uprzedzam pytanie - też się codziennie zastanawiam czy ja na pewno w UK jestem, ale mapa nie kłamie, sprawdzałam. Anglia, UK. ;) Rekordy temperaturowe mają być jutro, baking hot, powiedzieli w radiu.

      Usuń
    3. No proszsz, a myślałem, że tam ciągle albo pada, albo mgła. Z tej mgły czasem wychodzi gostek z fajką, w czapce dwoma daszkami, czasem zaś facet w cylindrze.
      Baking hot. Obrazowe :)

      Usuń
  3. U mnie muchy tez padaja, czesc z wycienczenia, a czesc jak siadzie na takim kwiatku z plastiku (pewnie trujacym). Jakos mi sie nie chcialo ostatnio sprzatac (goraco!!!) wiec staralam ie nic nie widziec. Dzisiaj zobaczylam i stwierdzilam, ze przez trzy dni uzbieralo sie tych much na pelna szufelke.
    Skad to sie jeszcze bierze, przeciez susza, powinny juz wszystkie zdechnac…..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basia - toć zdychają własnie. ;)

      Usuń
    2. Muchy zdechną ostatnie. Z wiadomych względów, których nie chcę opisywać :)

      Usuń
  4. Ja tez chce gorace lato :(
    Nasze sie zepsulo ostatnio. A muchy to rzadkosc w tym roku, do tej pory mialam w mieszkaniu slownie DWIE. Ale podobno w calych Niemcach brakuje owadów, nawet miejscami trzeba dokarmiac ptaki.
    Za to w zeszlym tygodniu bylam w Lutowiskach (Bieszczady) i owadów na kazdym metrze kwardatowym trawy bylo tak ze 4 kilo. Plus jeszcze te w powietrzu. I to nie muchy :))) tylko motylki, zuczki, jakies pasiaste sworki, pasikoniki we wszystkich kolorach teczy, aaach pieknie bylo!

    OdpowiedzUsuń
  5. Diable - weź sobie to lato, chętnie oddam. Źle się czuję w takich temperaturach. Lubię zimę, śnieg, mróz, deszcz i wiatr. Słońce jest super, ale jak mam gdzie przed nim uciec, do wody, albo w jakieś chłodne miejsce. Tutaj nie mam ucieczki. :(

    OdpowiedzUsuń
  6. To napiszę tak, jedna mucha wystarczy. :-). Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń