czwartek, 29 marca 2018

Podrowienia dla świata z domu wariata, czyli...

...najwspanialszy zakup w dziejach polskiej armii.

Mówią, że kupujemy od Amerykanów wyrzutnie rakiet Patriot. Na początek wydamy 4,75 miliarda dolarów i to jest podobno bardzo tanio. Cudnie. Cały zakup ma nas kosztować 50 miliardów złotych. Za te niebotyczne pieniądze dostaniemy rakiety do obrony Warszawy i Redzikowa. Czemu Redzikowa? Bo tam ma stanąć amerykańska instalacja wojskowa. Znaczy zrujnujemy się finansowo, żeby chronić amerykańską bazę, która może nawet nie powstać. Reszta kraju i tak chroniona nie będzie. Widocznie wystarczy, jak wojnę przetrwa Warszawa i Redzikowo. To będzie nasze zwycięstwo. Trudno powiedzieć, czego stolicą będzie wtedy Warszawa. Może ziemi redzikowskiej? Wątpię. Jeśli Amerykanie tam się usadowią, to nie będziemy mieli nic do powiedzenia w sprawie tego, co tam się będzie robić.  Z kim mamy walczyć amerykańskimi rakietami? Z Rosją, oczywiście.
Już kiedyś pisałem o absurdzie planowania wojny z Rosją, więc nie ma co się powtarzać. Kilkoma rakietami wystraszymy armię rosyjską i zmusimy Putina do negocjacji? Yhm. Tak głupie, że nawet nie śmieszne. Uważam, że każdego wojskowego, który choćby rozważa wojnę z Rosją, należy odesłać w trybie natychmiastowym do cywila z zakazem wypowiadania się i pisania w gazetach. Jeśli nie obieca milczeć, to uciąć język i obie ręce. Sprawa jest zbyt poważna, by okazywać słabość. Każdego polityka, który wojnę wyobraża sobie jako okazję do czynów heroicznych, należy w kaftanie bezpieczeństwa izolować od społeczeństwa, a tych najbardziej zatwardziałych zamykać w jednej sali z Antonim Macierewiczem. Taki karcer. Wiem, że sala musiałaby być duża. To nic. Bezpieczeństwo wymaga ofiar, jak uczy generał Bieniek. Jestem gotów odżałować na ten cel katowicki Spodek, Halę Stulecia we Wrocławiu, a najchętniej Stadion Narodowy w Warszawie. Ma dach. jak się uda go zamknąć, to odosobnieni przetrwają.
Za 50 miliardów złotych można by nieźle wyposażyć i wyszkolić nasze siły lądowe, żeby były w stanie wygrać wojnę na przykład z Ukrainą. Można zbudować sto tysięcy domów jednorodzinnych, albo zapłacić za operacje miliona pacjentów, co zapewne zredukowałoby kolejki do zera. Można by zrobić dziesiątki pożytecznych rzeczy, ale nie, nie u nas.
Staram się nie denerwować podobnymi informacjami od czasu, kiedy przeczytałem, że denerwowanie się sprawami, na które nie ma się wpływu, świadczy o głupocie.
Proszę o duchowe wsparcie moich starań.

poniedziałek, 19 marca 2018

We wszystkim dobrze, ale...

...w słuchawkach najlepiej.

Dziś krótki tekst o wyższości słuchawek nausznych nad słuchawkami wszelkich innych typów.

Mam słuchawki douszne, takie zwykłe, małe, wiecie, co się wkłada do ucha i się trzymają, chociaż nie za dobrze. Są niezłe, spełniają swoją rolę, ale są najsłabsze.
Mam słuchawki dokanałowe, takie małe gówienka, które wtyka się w uszy jak korki przeciwko hałasom nocnym. Te są już lepsze, ale trochę nieprzyjemne.
Mam też tradycyjne słuchawki nauszne, takie w jakich szyku zadają radiowcy. I te są zdecydowanie najlepsze. Dlaczego?Ano dlatego, że najlepiej chronią uszy przed zimowym wiatrem.


poniedziałek, 12 marca 2018

Wiosna

Dawno mnie tu nie było... To przez mrozy, które ścisnęły. Ścisnęły i nie puszczały. Na szczęście już puściły i można chodzić bez kalesonów... Tulipany i krokusy się puściły. Ptaki odzyskały głos. Słońce przygrzewa już nie zimowo. Słowem - życie budzi się do życia. Rzyć też...
Tylko w polityce naszej taka wiosna, że żal rzyć ściska.

Rząd pracuje od miesiąca nad światową popularyzacją wiedzy o tym, kim byli szmalcownicy (ciekawe, jak piszą w USA? Schmaltzovnik?) oraz utrwaleniem w świadomości zainteresowanych faktu, że Żydów w czasie II wojny światowej zabijano głównie w Polsce. 

W kraju rząd usiłuje z kolei przekonać swoich obywateli, że generał Jaruzelski wielkim zdrajcą był. Niepotrzebnie. Przekonanych przekonywać nie trzeba, a ci co w te bzdury nie wierzą, przekonać się nie dadzą. Typowo nasza, polska głupota i brak pragmatyzmu. 

Wczoraj umarła wolność handlu. Teraz dostęp do sklepów w niedzielę będzie reglamentowany. Ciekaw jestem, co zrobi suweren? Opcje są dwie. Pierwsza: będzie się wkurzał i rząd wycofa się z zakazu handlu w niedzielę. Druga: naród nasz, jak to on, ponarzeka, pozrzędzi, a potem przyzwyczai się, że w niedzielę siedzi się przed telewizorem, tak jak to było trzydzieści lat temu i tyle. W przypadku nr 2 rodzi się pytanie, jak to wpłynie na frekwencję na mszy niedzielnej. I tu znowu są dwie opcje plus trzecia dodatkowa. Pierwsza: lud przeniesie się z galerii handlowych do domów bożych. Druga: skoro nie będzie można pójść po kościele do galerii, to po co się ruszać sprzed telewizora. Trzecia: w kościołach nic się nie zmieni. Albowiem, jak mawiał trener Kazimierz Górski, mecz można wygrać, można przegrać, albo zremisować.

Głupcy zwykle przegrywają.

Z wiadomości optymistycznych jest taka, że skowronki już śpiewają. Ale to nie w mieście, więc nie dla wszystkich. Jak wszystko.