wtorek, 9 października 2018

że zacytuję Sienkiewicza

Byłem na filmie Kler.
I tyle na ten temat. O filmie pisał nie będę, bo wszyscy piszą, i choć są tacy, co twierdzą, że to nie szkodzi, bo każdy głos w dyskusji coś wnosi, ja nie czuję potrzeby, żeby Kler komentować. Zwłaszcza, że go widziałem.  Mówienie o filmie, który się widziało, jest banalne :) Lepsze i ciekawsze są dyskusje o dziełach dyskutantom bezpośrednio nieznanych, bo sytuacja nieznajomości dzieła zmusza osobę o nim się wypowiadającą do większej gimnastyki intelektulanej, mającej na celu ukrycie braku wiedzy źródłowej, który to pogląd Pierra Bayarda, rozwijany w książce Jak rozmawiać o książkach, których się nie czytało, przypomniał felietonista Przeglądu Roman Kurkiewicz i stąd o nim wiem. Teraz pytanie relaksacyjne dla pt. Czytelników: czy czytałem książkę Bayarda? :)

Zatem o czym? O taśmach z lokalu Sowa i Przyjaciele. A właściwie o jednym wniosku, który nasunął mi się po odsłuchaniu kilku minut nagrania z Mateuszem Morawieckim. Przepraszam Was, że słuchałem tej taśmy, przez co moje przemyślenia będą zapewne, zgodnie  regułą Bayarda, mniej finezyjne, niż gdybym nagrania nie słuchał. Niestety nie jestem wystarczająco zdolny, a może wystarczająco pracowity i ambitny, by pisać o nagraniu mi nieznanym. 
Mateusz M. wypowiada się otóż w sposób nudny, płytki, prymitywny i nieciekawy. On nie ma nic do powiedzenia, a jednak mówi. Wypowiada się tak, jakby całą swoją wiedzę o świecie czerpał z telewizji no i może z wypowiedzi Leszka Balcerowicza. Mówi zatem, że imigranci będą przypływać a my będziemy ich odpychać (rewelacyjne spostrzeżenie!), powtarza ultraliberalny bełkot, że ludzie powinni zaciskać pasa, bo pieniędzy dla nich nie ma itp. Przygnębia mnie fakt, że człowiek tak mało ciekawy intelektualnie zarabiał latami miliony w banku, a teraz zajmuje stanowisko premiera. Wiem, że kto by nie rządził, będzie mnie zwykłego obywatela, rolował i wyzyskiwał. Skoro już tak jest i nikt nie ma, jak na razie, pomysłu, jak ten układ zmienić, chciałbym, aby o przyszłości naszego państwa, a więc i mojej, decydowali ludzie, o których mógłbym myśleć, że wiedzą i rozumieją więcej ode mnie. Że przynajmniej rozumieją rzeczywistość, w której funkcjonują.
A tu chuj, dupa i kamieni kupa.