środa, 8 kwietnia 2020

Wkurwiki koronawirusowe

Dzień dobry, jeśli ktoś tu jeszcze zagląda.

Kraj nasz pięknie upada pod ciosami, które zadaje własnej gospodarce z powodu koronawirusa. Smuci mnie to, ale staram się nie denerwować, skoro nie mam jak tego zmienić. A jednak nie udaje mi się olewać wszystkich absurdów. Oto dziś czytam, że w Krakowie ukarano grzywną w wysokości dwunastu tysięcy złotych mężczyznę, który jeździł rowerem po Bulwarze Kurlandzkim oraz kobietę, która tam spacerowała. Ogółem policjanci pouczyli obywateli tysiąc razy a mandatów wystawili tylko pięćdziesiąt trzy, zatem należy przypuszczać, że rowerzysta i spacerowiczka zachowywali się na bulwarze wybitnie niebezpiecznie i zapewne z bez skrępowania realizowali złe zamiary. Bo za cóż innego tak wysoka kara, gdy tylu innym wystarczyło tylko pouczenie? Być może dopadali znienacka innych spacerowiczów (czyli też wichrzycieli porządku) i pluli im do gardeł? Albo lizali powieki od strony wewnętrznej? Albo robili tłok... Jest jeszcze taka możliwość, że na uwagę zwróconą im przez patrol policji zareagowali śmiechem, wzruszeniem ramion albo, co gorsza, powiedzieli, co myślą o zakazie jeżdżenia rowerem  i tym rozsierdzili policjantów.
Jak to dobrze, że w moim mieście nie ma rzeki, co uniemożliwia przebywanie na bulwarze i chroni mnie przed zagrożeniem grzywną bulwarową.
Jako że nie jestem miłym człowiekiem, źle życzę tym gorliwym policjantom z Krakowa a najgorzej temu idiocie, który wymyślił, żeby zakazać wstępu do wszystkich lasów.