sobota, 1 lipca 2017

Dramat Adelle, bądźmy z nią w tych trudnych chwilach

Piosenkarka Adele zajawiła, że trasa koncertowa, która trwała kilkanaście miesięcy i składała się z już zagranych 119 koncertów plus 4 do zagrania, tak strasznie ją wyczerpała, że kto wie, czy kiedykolwiek ruszy jeszcze na tournee. Adele zrobiła rozpaczliwą minę i napisała płaczliwy list od fanów. Żali się na swój los. Ach, doloż jej doloż! Przyjrzyjmy się więc martyrologii Adele.
Trasa trwała 15 miesięcy. 120 koncertów w 15 miesięcy oznacza, że trzeba było wystąpić raz na 3,75 dnia, czyli zwykle raz na cztery dni a czasem już (!) po trzech dniach od poprzedniego koncertu. Na każdym koncercie artystka wykonywała prawie 20 piosenek, czyli mniej niż 20. Może 19? To straszne! Gdybym ja musiał zaśpiewać 19 piosenek raz na cztery dni, chyba bym sobie w łeb palnął. Znosić taką orkę przez rok z hakiem, to doprawdy wysiłek heroiczny. Zwykli ludzie mają dobrze. Wstanie sobie taki człowiek, dajmy na to, 5.30, myk-myk do roboty na 7.00, osiem godzinek przeleci przy taśmie jak z bicza strzelił, potem hyc w autobus albo tramwaj  i góra godzina 17.00 jest w domu (bo ma bardzo dobre połączenie). Latem to jeszcze jest widno. Bez spania po jakichś apartamentach, bez wywiadów, strojenia się w kiecki (koszta!koszta!). No i zarabia człowiek tak, że stać go na telewizor, lodówkę i piwo Żubr. A taka Adele w trasie nawet lodówki własnej, założę się, nie ma. Dlatego cierpi. Jak cierpi, widać na zdjęciu:


Rzucam pomysł: zróbmy zrzutkę na psychologa dla Adele.

12 komentarzy:

  1. Mało jest artystów, którzy ogłaszają koniec swojej kariery jeden raz w życiu ;-)

    Jeśli ktoś mówi, że nie daje rady, ma wszystkiego dość i potrzebuje czasu, to mu wierzę. Byli już w historii tacy, którym nikt nie uwierzył, a oni mimo wszystko dali sobie czas. Niestety skutecznie. A jeśli nie zrobili tego samodzielnie, to życie pomogło im zrobić sobie bardzo długą przerwę... :(

    No i tylko wspomnę na końcu, że jak Adele śpiewa, to moja dusza przechodzi odchwaszczanie, a tembr jej głosu wchodzi mi w młoteczek, kowadełko i strzemiączko i zostaje tam na długie, długie godziny... :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wierzę Adele, że ona tak myśli. To że tak myśli, nie świadczy dobrze o jej umyśle. Za wcześnie na wypalenie. Uważam, że jej się po prostu zwyczajnie w głowie przewraca i jestem pewien, że ruszy w kolejną trasę. Tylko trochę odpocznie. Zatem, nie ze mną te numery, Adele :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem jaka Adele ma konstrukcje psychiczna - ale ja bym na pewno zwariowala gdybym musiala odwalac ta sama szopke na scenie co 4 dni, przez 15 miesiecy. Dla mnie to prawdziwe pieklo by bylo!

    Pewnie, ze jeszcze wystapi, tylko odsapnac musi. Przegiela dziewczyna troche z iloscia tych koncertów po prostu. Do mnie jej muzyka nie dociera za bardzo (wlasciwie to wcale) ale niech spiewa - co jej bedziemy zalowac ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się, że śpiewanie w kółko tego samego przez ponad rok nie może być zbyt przyjemne. Ale pamiętaj o nagrodzie - uwielbieniu publiczności, owacjach, zachwytach. To jest jak narkotyk. Do tego kasa. Ogromna kasa. Wyobraź sobie, że chodzisz do pracy robić codziennie to samo, a już od progu witają Cię kwiatami i sypią deszcz pieniędzy. I tak dzień w dzień. Poprawka: co czwarty dzień. To lepiej, niż robić to samo dzień w dzień przez osiem godzin za 500 euro miesięcznie, prawda?
    Miło mi, że nie tylko ja nie słucham Adele, chociaż doceniam jej talent i uznaję wybitność :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przez te trzy dni "pomiedzy" musisz sie szwendac przez pól swiata, co chwile budzic w innym miejscu i o innej porze, w hotelach!!! (nie cierpie hoteli) w nieswoim lózku, na nieswojej podusi.....
      NIE. To stanowczo nie dla mnie. Za zadne pieniadze.
      Jak juz gdzies mam pojechac, to na 2-3 tygodnie, na lono przyrody, odpoczac, a nie tak co 4 dni nowy jetlag i zero prywatnosci. No nie ma szans, nigdy nie bede slawna, nie mam predyspozyji!

      p.s. NIE czytam tez Pratchetta, i przez dlugi czas balam sie tego powiedziec glosno, ale potem sie okazalo, ze jest jednak jeszcze kilka takich osób :>

      Usuń
    2. Diable,
      A co byś powiedziała na, dajmy na to 50 tys. euro na tydzień za spanie na nie swojej podusi? Adele zapewne kasuje więcej, ale przyjmijmy, że tyle. To 200 tys. na miesiąc. No jak? Pękasz? :)

      Ja też nie czytam Pratchetta. Trochę nie moja półka wiekowo, choć przeglądałem i humor nawet mi się podobał. Z pewnością dałbym radę przeczytać.

      Zakładam, że oboje nie bawimy się fidget spinnerami :)

      Usuń
    3. Nie :) spinnera nie mam :)

      200 tysi, powiadasz.... No ja wiem, wiem, to jest taka kasa, ze sobie nawet wyobrazic nie umiem (za duzo tych wielkich, okraglych zer, nie mieszcza mi sie w glowie) ALE chyba jednak podziekuje. Bo ja bym raczej napewno i naprawde zwariowala bedac ciagle wsród tlumów ludzi.
      Ja jakbym miala byc slawna, to tylko z ukrycia!

      Usuń
    4. Zostań Banksym ;)

      Pratchett nie, Adele nie, spinner nie...
      Ale kawę pijesz!

      Usuń
    5. Diable - ja też nie chwytam Pratchetta. Zmusiłam się parę razy i były to bardzo długie i nudne razy. A Adele też nie słucham. Za mało folkowa jest:-)

      Usuń
  5. Złośliwość przez Was przemawia, drogi Ove mój! Ja to widzę tak - Adele jest szczęśliwa kiedy w wygodnym, oversajzowym gieżle, z włosami zebranymi w joystick na szczycie głowy, bez makijażu, bez ściągających majtek i uwypuklającego, gniotącego biustonosza, bez wyszczuplających rajstop, może się walnąć na sofkę i wypić piwko z mężem, przegryzając paką czipsów.Kasę zarabiać jest fajnie, uwielbienie publiczności jest miłe, ale nie ma jak łono rodziny i wygodne, rozciągnięte majty.

    OdpowiedzUsuń
  6. Drogi Pieprzu, nie przekonasz mnie, że lepiej jest pić piwko w luźnych majtach, zarabiając 200 euro na tydzień, niż wbijać się w kieckę za sto, albo dwieście razy więcej. Zabijam śmiechem panią Adelę i tyle :)
    A rodzina jest przereklamowana.

    OdpowiedzUsuń