piątek, 28 lipca 2017

Broniewski a Wielkopolska

Mieszkam w Pyrlandii. Toteż kiedy czytałem pismo, którego nazwy przyjęło się NIE wymieniać, gdyż ludzie wytworni świństwa robią w ukryciu a publicznie udają, że nie robią ich nigdy, serce moje zabiło żywym zainteresowaniem pod wpływem informacji, że Władysław Broniewski, wielki poeta, siedział w psychiatryku w Kościanie. Łał! U nas, w naszej Wielkopolsce!
Poeta w czasach stalinowskich było podobno proszony przez władze o napisanie tekstu nowego hymnu państwowego, czego nie tylko nie chciał zrobić, ale jeszcze głośno wykrzykiwał, co o takim projekcie myśli. A wiadomo, że jeśli poeta wykrzykuje, to na pewno nie myśli ciepło i przychylnie. Tym bardziej nie poeta lewicowy i rewolucyjny. Poeci to z zasady pijacy. Chleją na potęgę, o czym się raczej nie mówi, bo jak to tak? Żeby piękne wiersze pisał ochlapus? Nie może to być. W szkole dzieciom tego powiedzieć nie można.
Zamknięto Broniewskiego w szpitalu dla nerwowo i psychicznie chorych pod pretekstem przymusowego leczenia z nałogu. Powód absurdalny. Poetów z ochlajstwa się nie leczy. Oni nie mają być zdrowi i normalni. Oni mają tworzyć pieśni. Już w starożytności bogowie udzielili ludziom alegorycznej wskazówki w tym zakresie. W Egipcie stoją posągi zwane kolosami Memnona. Jeden z nich wydawał dźwięki, kiedy wschodzące słońce nagrzewało kamień. Cesarz rzymski nakazał naprawić uszkodzony posąg i dźwięki zanikły na zawsze.  Broniewskiego zamknięto więc nie po to, by go leczyć, tylko po to, żeby nie chlapał jęzorem. Długo tam nie posiedział. Za bardzo się zaprzyjaźniał z lekarzami i pielęgniarzami. Po miesiącu przyjechał minister zdrowia i zabrał mistrza do Warszawy.
Myślę, że można by ufundować tablicę pamiątkową i osadzić ją w ścianie szpitala.

TU W TYM BUDYNKU, W ROKU TYM A TYM, SPĘDZIŁ MIESIĄC WIELKI PATRIOTA, POETA i ALKOHOLIK WŁADYSŁAW BRONIEWSKI. NAŁOGU BRONIŁ RÓWNIE MĘŻNIE, JAK WALCZYŁ O NIEPODLEGŁOŚĆ. NIE PODDAŁ SIĘ, NIE ULEGŁ, CHRONIĄC TYM SAMYM SWÓJ TALENT. POETA NIEZŁOMNY. CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI!

Wcale nie żartuję. Broniewski naprawdę wielkim poetą był. Warto poczytać jego wiersze, nie tylko ten o żołnierzu, co pod Warszawą dał ostatni wystrzał, którym to utworem katowano mnie w szkole, w dziecięctwie.

I zamknęli go u nas. Ha!


Do...

Latwo westchnąć: "Miła, urocza"
(nie po raz pierwszy),
ale te oczy i te łzy w oczach
dla moich wierszy...

Czarodziejskie i czarnoksięskie,
topiel w błękicie,
takie oczy - toż to nieszczęście
będą mi snić się.

Jak je nazwać - Gopłem, czy Wisłą?
żal w nich pogański
Załzawione, jak kwiat zabłysną,
ten świętojański.

Za te oczy - wiersz w upominku,
jak szczęście krótki,
Do widzenia, śliczna dziewczynko,
i dalej - w smutki.


Władysław Broniewski

3 komentarze:

  1. Tak:-) Broniewski miał całkiem fajne momenty! Z ochlajstwa i tak się nie da nikogo wyleczyć, jeśli ten ktoś nie chce, i jest mu dobrze tak jak jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę sobie przypomnieć ze szkoły żadnego wiersza Broniewskiego. Musiałam na tych lekcjach uczyć się na sprawdzian z przyrody... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. W mitologii nordyckiej to nawet wrecz poezja wziela sie z jakiegos tam cudownego garnca z piwem! Kto sie go napil, ten zyskiwal dar tworzenia wersów :)

    OdpowiedzUsuń