środa, 1 czerwca 2016

Dzieciństwo

Chyba co roku, w każdy Dzień Dziecka słyszę, że dzieciństwo to taki cudowny, beztroski czas. I za każdym razem mnie skręca. Beztroski? Dzieciństwo jest beztroskie? A niby dlaczego? Bo nie trzeba chodzić do roboty i zarabiać na życie? Bo nie trzeba wychowywać innych dzieci? Nie trzeba. Trzeba za to mierzyć się z tysiącem innych problemów, wcale nie mniejszych, biorąc pod uwagę siły dziecka, jego możliwości intelektualne i emocjonalne. Dzieciństwo to podróż małą łódką przez ocean świata dorosłych w tłoku innych małych łódek, między którymi idą całą naprzód dorosłe statki, ogromne jak góry lodowe, plujące dymem, ryczące syrenami, straszące wielotonowymi kotwicami, które w każdej chwili mogą wypaść z kluz, ciągnąc za sobą masywne łańcuchy. Niedobrze jest być wtedy za blisko. Sytuacji wcale nie poprawia fakt, że te wielkie statki holują małe łódki. Statkom wydaje się, że łódki mają dobrze, bo przecież są holowane i o nic ważnego nie muszą się martwić. Tak? To spróbujcie rejsu w takiej małej łódeczce. Szybko wam się odechce. Ale pasażerowie małych łódek nie mnogą wysiąść. Mogą i muszą za to uważać na inne łódki, bo to niekoniecznie są przyjazne jednostki. Rzadko się zdarza, by jeden pasażer małej łódki utopił drugiego, ale przytrzymać koledze głowę pod wodą - czemu nie? To taka frajda przecież. Można też przywalić wiosłem po łapach. Ale czad! Z wysokości mostku kapitan dużego statku tego nie zauważy. Małe łódki muszą płynąć, czy słońce, czy sztorm, chcą, czy nie chcą, umieją, czy nie. Gdzie ta beztroska?
O tym wszystkim duże statki nie chcą pamiętać, chociaż też kiedyś były małymi łódeczkami.

14 komentarzy:

  1. Ooooj! Ja pamietam! I najbardziej podobalo mi sie, jak wplynelo sie w jakas cicha, odludna zatoczke, gdzie zadnych innych lódeczek az po horyzont nie bylo (wykluczywszy taka jedna jedyna fajna lódeczke)...
    Te chwile wspominam bardzo milo.
    Diabel zawsze byl dzik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I co Diabeł w tej zatoczce robił? Kusił? ;)

      Usuń
    2. A kogo, jak zywej duszy w tej zatoczce? :)
      Gryzmolil sobie cos na karteczce, i wlasciwie nigdy sie nie nudzil. Albo czytal. Mial wolny dostep do wszystkich ksiazek w domu, wiec czasem w ogóle nie rozumial tego, co czytal - ale czytal zapamietale ;)

      Usuń
    3. Wiem coś o tym, jak się nie nudzić samemu i jak się czyta książki te ciekawe, czyli z biblioteki rodziców :)

      Usuń
    4. I gazetki dla doroslych - mama prenumerowala "Fantastyke" ;) - na poczatku oczywiscie przewaznie rozumialam tylko obrazki. Raz bylo bardzo smiesznie, bo na jednym z tych obrazków w kolorowej wkladce byla kobieta na jakiejs obcej planecie, z dziwnymi stworami obok, w kombinezonie (ale bez helmu) i wygladala z twarzy calkiem ale to CALKIEM jak sasiadka z dolu. Fajnie bylo zobaczyc taka Pania Halinke w wydaniu kosmicznym, mej dzieciecej radosci nie bylo konca!

      Usuń
  2. Aleksander Doba wypłynął właśnie z Ameryki... To stąd te marynistyczne skojarzenia? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Aleksander Doba ma dziecinny wygląd ;)

      Usuń
    2. Słyszałem, że w środowisku ma ksywkę Baby Face ;)

      Usuń
  3. Dziś bardzo był mi potrzebny taki tekst. Jest bardzo, bardzo dobry. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziś bardzo był mi potrzebny taki tekst. Jest bardzo, bardzo dobry. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem coś tak wyjdzie... dobrze, że trafiłem.

      Usuń
  5. O, jakżeś pięknie i mądrze napisał...

    OdpowiedzUsuń