Nie powiem, że czuję się podobny do Juliusza Cezara, tym bardziej nie powiem, że zbieram się do odegrania roli tragicznej, gdyż dusza u mnie mało patetyczna, a właściwie wcale. A jednak coś mnie wzięło na wyobrażanie sobie swojego pogrzebu. Od kilku dni chodzi mi to po głowie, zebrałem się żeby napisać, patrzę, a tu u Skorpiona w Rosole przecudnej urody wiersze funeralne. No cóż... gdybym miał inny pomysł na notkę, to bym zmienił, ale że nie mam, to ostatecznie... u mnie wierszy nie będzie. Będzie muzyka.
Bardzo nie lubię pogrzebów. Są okropnie smutne. Ceremoniał pogrzebowy beznadziejny. Muzyka - fatalna. "Dobry Jezu a nasz panie" wpędza mnie w depresję. Ksiądz w czarnej sukni... Nie chcę tak!
Ostatni spacer powinien być piękny. I żeby ptaki śpiewały. Z tego względu do lepszego świata odejdę latem. Żeby było ciepło i żeby słońce świeciło. I wtedy wszyscy mogą być lekko ubrani, za to elegancko. Proszę mi nie przychodzić we wdziankach z ortalionu! I nie w adidasach. Wymagany strój elegancki, panowie garnitury, przynajmniej marynarki, na nogach obuwie skórzane. Skóra może być sztuczna, nie poznam. I grać mi proszę. Orkiestra ma być. Żadnego księdza z głośnikiem i mikrofonem! Grać proszę! Głośno i dobrze, bez fałszów. Najlepiej tak, jak na załączonym fragmencie filmu. Wszystko pasuje. Oczywiście nie wymagam, by w trakcie ceremonii zasztyletować gościa w kapeluszu. Ja już będę w trumnie, więc nie będzie potrzeby jej wypełniać. Poza tym wszystko może tak wyglądać. I koniecznie żałobnicy z second line mają mieć parasolki. Cholernie mi się to podoba. Bez parasolek się nie zgadzam. Chińskie parasolki nie są takie drogie przecież, trochę piór albo frędzli do obszycia i będzie dobrze. Jedyne, z czym może być kłopot, to skąd wziąć tylu Murzynów.
Ale ten kłopot nie będzie już mój. Ha, ha, ha, ha, ha, ha... [śmieje się sardonicznie i oddala krokiem Murzyna z platfusem].
Musisz dokładnie ustalić repertuar dla orkiestry. Szkoda byłoby, gdyby Ci się utwór nie spodobał ;-)
OdpowiedzUsuńLista przebojów w trakcie opracowania :)
UsuńBędzie jakiś casting na płaczki? Mam fantastyczną chińską przeciwsłoneczną parasolkę i bronzer. To powinno wiele ułatwić.
OdpowiedzUsuńNie wiem, co to bronzer, ale sama parasolka stanowi już wejściówkę :)
UsuńOk, rozumiem że rozsyłasz niniejszym "zaproszenia"? ;-)
OdpowiedzUsuńNie wiem skąd Ci przyszły do głowy ortaliony. Wydaje mi się, że TA okoliczność zawsze ma godną oprawę konfekcyjną...
Nie zawsze wszyscy ubrani są tak, żebym był zadowolony, więc mówię, bo powtórki nie będzie :)
UsuńOve, daj jakieś widełki ubraniowe. Żeby potem nie było, że żar się będzie lał z nieba, a widzowie we frakach ;-)
UsuńKalino,
UsuńWidełki są, owszem, możesz mieć żakiet albo garsonkę :) Biała bluzka. Broszki tylko małe.
Ma być jak na szkolnej akademii! A że gorąco? A co mnie to obchodzi :)
Jakbyś jednak wybrał się TAM w zimną porę roku, to zażycz sobie stos - żywi przynajmniej się ogrzeją ;-).
OdpowiedzUsuń:-)) ... i kiełbaski, będziesz miał z głowy stypę...
UsuńHa ha ha!
UsuńNo się uspokoić nie mogę, a temat nie z tych zachęcających do rżenia na całe gardło.
Popieram koleżanki! GORĄCO popieram!
I na deser proponuję gruszki w POPIELE!
Nie ma problemu, możecie nawet ziemniaki we mnie piec. Jeśli jakaś pani zechce się rzucić w płomienie wzorem indyjskich sati, moja próżność zostanie mile połechtana ;)
UsuńRozważę...
UsuńIzabelka, nie rzucaj się! Jeśli najpierw najesz się kiełbasek, to będziesz skwierczeć na stosie! To byłoby bardzo niestosowne!
UsuńI nie jedz kukurydzy!
UsuńI zamiast marszu zalobnego - marsh mallows pieczone na ognisku!
UsuńZaiste, ciekawa idea nam tu sie rodzi przy tym umieraniu.