niedziela, 7 maja 2017

Bo się, k... rozpłaczę ze współczucia

Uprasza się o nieczytanie tego tekstu osoby, które:
a) są lekarzami,
b) mają lub miały lekarza w rodzinie,
c) chcą być lekarzem,
d) kształcą dzieci na lekarzy,
e) inne, podobne,
bo i tak się nie zrozumiemy.

Na stronie gazeta.pl zmieszczono reportaż o ciężkiej doli początkujących lekarzy. W skrócie chodzi o to, że lekarz rezydent zarabia na rękę 2200 zł na etacie, więc musi dorabiać. Musi? Musi zrobić obowiązkowo 4 dyżury w miesiącu po 400 zł. Czyli razem, z obowiązkowej pracy, dostaje 3800 zł. To mu uwłacza, więc zapierdala na dodatkowych fuchach jaki dziki osioł, bez opamiętania, bez umiaru, bez krzty zdrowego rozsądku, aż padnie na ryj. W reportażu padnięcie na ryj opisane jest jako zasypianie za kierownicą samochodu i powodowanie zderzeń. Nic dziwnego, skoro gostek kilka razy w miesiącu pracował po 32 godziny bez przerwy. W "swojej szczytowej formie", jak mówi bohater reportażu, robił dziesięć dyżurów miesięcznie. A to nie wszystko, co robi. Mamy więc obraz idioty, który nie zna granic swojej wytrzymałości, a jak pozna, to i tak ma to w dupie, brnie dalej. Uważa, że musi. Jest tak oczadziały wizją celu, że po drodze gotów jest zabić siebie i innych, czy to po dyżurze, za kierownicą, czy na dyżurze, z przemęczenia (zwierza się, że chodziło mu tylko o to, aby nikt nie umarł w czasie jego dyżuru). Nic się nie liczy. Jest tylko jeden cel: kasa. Tak, kasa. Wielka kasa, którą zarobi, kiedy wreszcie po wielu latach ciężkiej nauki i upokorzeń zrobi specjalizację i będzie mógł się odkuć. Kasa prowadzi takiego człowieka od początku, do końca. Oczywiście, kiedy ma jej już dużo, powszednieje mu i nie robi wrażenia, jak wszystko, ale kiedy jej jeszcze nie ma tyle, ile by chciał, działa jak narkotyk.
Cała ta patologia jest wynikiem feudalnego systemu w świecie lekarzy oraz ukształtowanego w społeczeństwie obrazu lekarza-bogacza. Kandydat do zwodu ma to wdrukowane w mózg i nawet gdyby nie chciał, to musi rwać szmal, bo inaczej sam siebie uzna za chorego albo za nieudacznika. Zaczyna więc zaraz po studiach.
W innych zawodach na początku też się zarabia grosze, znacznie mniejsze niż 3800 zł. Za takie pieniądze, i za mniejsze, wielu wykształconych ludzi pracuje do końca życia. Nikogo nie cieszy, że na początku zarabia mało, ale jest to uznawane za normalne. Tylko lekarz uważa, że potrzebuje 10 tysięcy na miesiąc, bo inaczej nie może żyć. Nawiasem mówiąc, nie wiem, po co mu tyle kasy, skoro mieszka w szpitalu.

Po co o tym piszę? Nie po to, żeby dyskutować, ile powinien zarabiać lekarz po studiach. Ani nie po to, żeby się spierać, jak bardzo wyjątkowy to zawód i jak odpowiedzialny. Czy odpowiedzialny na 4 tysiące, czy na 8 tysięcy. A może 6725 zł i 20 gr na miesiąc? Nie chodzi też o to, jakie są warunki pracy, jak zbudowana służba zdrowia itd. To wszystko jest ważne i wiem, że nie jest dobre. Chodzi o co innego. O to, co mają w głowach ludzie, którzy tak rozumują. O to, że uważają, że postępują właściwie. Że nie umieją się powściągnąć, że całe ich zawodowe życie, od momentu rozpoczęcia studiów jest nastawione tylko na to, żeby w końcu się nachapać. To jest patologia. Nie to, że chcą żyć dostatnio, bo każdy chce. Nie to, że chcą być bogaci, bo czemu nie? Ale to, że nie widzą już nic innego i w dupie mają otaczającą ich rzeczywistość. To nie jest normalne. I proszę mi nie mówić, że obrażam szlachetnych, dobrych, ofiarnych lekarzy z powołaniem. Tacy też są. Mówię o ogólnej prawidłowości, od której są tylko wyjątki. A może wyjątkowi są bohaterowie reportażu, może to nieliczni dewianci z mózgiem rozmiękczonym żądzą pieniądza i niewyspaniem? Jeśli tak, to po co o nich pisać w stylu, który ma wywołać współczucie? U kogo? U nas??? No cóż. Podobno Piotr Gąsowski musiał sprzedać z biedy swoje porshe. Jeśli to prawda, to też mu współczuję. Jak lekarzom.

15 komentarzy:

  1. Ove, gdyby sie tak dalo na odleglosc to nie tylko w reke ale i w dupe bym Cie chyba pocalowala za te notke.
    Brawo! Brawo i po stokroc BRAWO!!!!
    Tez nie rozumiem tego slepego pedu za mamona, bez wzgledu na cene, na koszt wlasny czy cudzy. Jak piszesz ten rezydent martwil sie tylko o to zeby nikt nie umarl na jego zmianie. A jak umarl 15 min. pozniej to juz jest OK w/g niego i tacy sa lekarzami? On sie nigdy nie bedzie martwil o zycie ludzkie tylko o stan wlasnego konta, takim nigdy nie jest dosc, im ciagle za malo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dołączam się do Stardust.

      Z moich obserwacji wynika, że pęd za mamoną dotyczy chyba większości młodego pokolenia. Oni już nawet nie starają się uczyć, oni od razu chcą zarabiać. Stąd pracują już na studiach. A studia obniżają poziom byleby tylko studentów utrzymać, bo mają z nich kasę. Stąd równia pochyła - gorsze wykształcenie, ale kasa jakby większa.

      Usuń
    2. Właśnie o to chodzi, Star, że oni widzą tylko siebie i swoje potrzeby. Chcą mieć dużo i zaraz, chociaż niewiele umieją. Ten lekarz z reportażu przyznał otwarcie, że nie wiedział co zrobić z pacjentem, który spadł z drabiny. Jak go zobaczył, to zamknął drzwi. Pomogli mu ratownicy medyczni. Nie wywołuje to w początkującym lekarzu żadnej refleksji.
      Usuń

      Usuń
    3. Izabelko,
      Co do pracy studentów, to myślę, że tu winni są kapitaliści. Sączą im do głowy, że im wcześniej zaczną, tym lepiej, bo będą mieli doświadczenie. Naprawdę zaś chodzi o to, żeby ich wyzyskiwać jako tanią siłę roboczą.
      Prawdą jest, że w dłuższej perspektywie przyniesie to złe skutki. Kto niby uczyni naszą gospodarkę innowacyjną, skoro wszyscy tylko trzepią fuchy? Magazyny Amazona zapraszają.
      W większości zawodów młodzi starają się związać koniec z końcem, natomiast lekarze chcą od razu być na wysokiej półce.

      Usuń
  2. Patologia i nastawienie na hajs są w każdym zawodzie,lekarz to ma być bardziej powołanie niż środek zdobycia pieniedzy.Są jeszcze tacy lekarze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieliczni ideowcy zawsze są, ale oni nie kształtują systemu.

      Usuń
  3. Jakby nie patrzec, od lewej do prawej czy na odwyrtke - bohater tego reportazu to bez dwóch zdan idiota. Nieodpowiedzialny idiota ale za to z wymaganiami. A takich niestety coraz wiecej - nie ze wsród lekarzy, ogólnie.
    Taka tendencja teraz, zeby byleby zamknac projekt, skasowac i wziac sie za nastepny. I potem dach w nowym domu przecieka, auto prosto z fabryki ma silnik do wymiany, a pacjent prosto z gabinetu - cóz... jego nierzadko niestety nie da sie juz naprawic, dlatego w tym zawodzie najbardziej przeraza taka niekompetencja.
    Brrr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko, szybko, jeszcze szybciej. Pacjent psuje się czasem nieodwracalnie, to prawda. Z punktu widzenia lekarza to właściwie nie szkodzi. Przecież przyjdą następni.

      Usuń
  4. Coz, mam takich znajomych. Część to lekarze, część ratownicy medyczni. Teraz wyhamowuja, bo zdrowie juz nie pozwala. Teraz jest taki pęd, żeby szybko, zeeby wiecej...czesto byle jak. Na ostatnich studiach poznalam chłopaka, ktory jednoczesnie robil 5 kierunkow. Dwa kierunki to dwie zupelnie odmienne filologie. Hmmm...nie, nie był zdolny. Nie był też pilny. Nie mozna miec wszystkiego . Einstein Elvisem nie próbował być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Einstein Elvisem nie próbował być. Einstein, to... prawda, na skrzypcach. Inteligencik! I na pewno nie spodziewał się zarobić na teorii względności. Frajer pomka, po prostu.

      Usuń
  5. A on chciał czy musiał tak pracować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, dopatrzyłam się. "Uważa, że musi." Smutno i straszno - tak z perspektywy ewentualnego pacjenta.

      Usuń
    2. Ano straszno. I lepiej nie będzie. Sami swojego myślenia nie zmienią, a zmusić się ich nie da. Lekarze to, jedyna grupa zawodowa, która może skutecznie szantażować całą resztę.

      Usuń