poniedziałek, 19 grudnia 2016

Pan Jurek

Kiedy byłem młodym człowiekiem, pan Jurek był już człowiekiem starym. Metrykalnie może nie bardzo jeszcze, ale mentalnie owszem. Więcej, był zgryźliwym tetrykiem, którego wszystko oburzało. Czytał gazetę ze zmarszczonym czołem, fukał, prychał, wykrzykiwał: he! i komentował. Prawie wszystko co przeczytał, świadczyło o czyjejś niegodziwości albo cwaniactwie. Nie ważne, czy czytał jakiś tygodnik czy dziennik. Dziennik Ustaw też go potrafił wkurzyć. Przeczytał kiedyś obwieszczenie odpowiedniego organu o emisji złotych monet z wizerunkiem jakiegoś nieboszczyka. Pokazał mi to i zatrząsł się z oburzenia. Widzi pan! No widzi pan! Widziałem, ale nie rozumiałem, w czym niegodziwość ówczesnej władzy. Pan Jurek wytłumaczył mi. Jego zdaniem władza wyemitowała złote monety po to, żeby sobie wypłacić pensje tymi monetami zgodnie z ich nominałem, a przecież wartość złota w nich zawartego była wielokrotnie większa. Tak. Pan Jurek potrafił wytropić każde zło i zdenerwować się nim.
A ja? Ja nie mam co tropić, bo sukinsyństwo, bezczelność, arogancja otaczają nas jak powietrze. Nie ma się czym podniecać, bo serce by nie wytrzymało. Jeśli czegoś jest dużo, przestaje być ciekawe. Ale nie o tym miałem pisać. Widzę, że dryfuję jak Alcybiades. Miałem napisać nie tyle o swoim oburzeniu, czy wkurzeniu, tylko zdziwieniu przypadkiem Roberta Lewandowskiego.
Zobaczyłem kiedyś dwie książki o Lewandowskim. Dwie różne, dodam, leżące obok siebie w empiku. Dwie na raz o piłkarzu? Wydawało mi się, że to dużo, ha ha :) Sprawdziłem i wyszło mi, że o Lewandowskim napisano: Lewy. Chłopak, który zachwycił, Lewy. Jak został królem, Lewy. Prawdziwa historia Roberta Lewandowskiego, Robert Lewandowski. Nienasycony, Robert Lewandowski. Pogromca Realu. Nie wiem, czy to wszystkie książki, może wyszły już kolejne: Lewandowski. Pogromca Tesco, Lewy. Prawy chłopak, Lewy. Naprawdę prawdziwa historia.
Zdumiewam się tak, jak pan Jurek kiedyś się wkurzał, tym co widzę. Seria książek o piłkarzu, niekończąca się seria internetowych notek o jego żonie, aktualnie w ciąży. Należy się spodziewać, że potem będzie się pisało o ich dziecku, karmieniu piersią, o tym jak Lewy popycha wózek, czy będą mieli drugie, itd.
Chyba starzeję się na potęgę na sposób gorzki, bo nie rozumiem, co jest tak ciekawego w piłkarzu, choćby i bardzo zręcznym, żeby o nim pisać książki. Piłkarz niczego nie tworzy, nic po nim nie zostaje, niczego nie wymyśla, niczego nie zmienia w życiu ludzi. To dostarczyciel rozrywki i nic ponad to. Rozrywki bardzo ulotnej. Gwiazda rocka zostawia po sobie przynajmniej płyty, muzykę, pisarze książki, politycy szkody... A piłkarz? Reklamy ze swoim udziałem. No i miliony, jeśli ich nie przehula. Może w tym jest seks?

10 komentarzy:

  1. Pani z pewnej biblioteki szkolnej opowiadała mi, że książki o piłkarzach to jedyny sposób na zachęcenie do czytania pewnej dość opornej grupy potencjalnych czytelników płci męskiej w wieku przedmutacyjnym. Niech będzie o Lewandowskim. Ten przynajmniej robi coś dobrze, odniósł sukces i jest (jak sądzę) miłym człowiekiem. Ale książki o tym, jak postępować w konkretnych grach komputerowych, żeby wygrać samemu ze sobą - to mnie naprawdę dziwi. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, może dla młodzieży męskiej to jest jakaś propozycja. Ja to już chyba jednak prędzej bym sięgnął po poradnik, jak wygrać z komputerem. Ostatnio tak zrobiłem przy ostatniej planszy Samorostu.

      Usuń
    2. "Samorost" to jakiś środek zwiększający porost brody? Musi być popularny, sądząc po moich sąsiadach ;-)

      Usuń
    3. To bardzo fajna gra komputerowa, polecona przez Diabła w Buraczkach. Ja też polecam :)

      Usuń
  2. Kiedyś była jedna książka o wielu ludziach (telefoniczna). Teraz wiele książek o jednym człowieku. Taki tam fikołek dziejów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafne spostrzeżenie. Ciekawe, która z książek jest bardziej interesująca? ;)

      Usuń
  3. To az na tyle sposobów mozna przeanalizowac "dzielo zycia" pilkarza? Do tego tak mlodego jeszcze? Hm. Zaiste zastanawiajace.
    Ale sie widac sprzedaje - inaczej by ich tyle nie bylo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, to mnie zaskakuje, że to się sprzedaje. Może są tam objawienia na miarę tekstów Kazimierza Górskiego, że mecz można wygrać, przegrać albo zremisować.

      Usuń
    2. Przeczytałam: zremiksować.
      Boże, ta współczesność mnie zabije! ;-)

      Usuń
  4. Tak, zremiksować i zremasterować :)

    OdpowiedzUsuń