czwartek, 14 czerwca 2018

O tym, że żyć powinno się przyjemnie, ale nie dłużej niż do emerytury.

Nie oglądam już prawie telewizji, bo mało co mnie tam interesuje, ale czytam jeszcze gazety. Tygodniki i miesięczniki, a nawet jeden kwartalnik. Nie zgadniecie, jaki. Mniejsza o to. W Polityce czytałem fajny artykuł dla masochistów intelektualnych. Być może się do nich zaliczam. Autor zgrabnie wywodzi, że wielki kryzys finansowy musi się znów nadejść i tylko nie wiadomo dokładnie, kiedy to nastąpi, ale nastąpi na pewno. Taka nuta brzmi w uchu masochisty intelektualnego lub emocjonalnego jak piękna pieśń. Ludzie uwielbiają czytać o katastrofach, które zdarzają się innym, co zrozumiałe, a niektórzy nawet o takich katastrofach, które mają dotknąć 99% populacji, w tym ich. Może dlatego takie artykuły pomieszczane są w prasie. Nie zamierzam tu streszczać myśli autora. Podzielę się tylko jednym wątkiem, który ilustruje wyjątkowo dobrze szubrawczą naturę ludzi kręcących tym światem. 
Otóż jest taki kraj jak Argentyna. Argentyna wymyka się klasyfikacjom ekonomistów. Nie wiedzą, czy ją zaliczać do krajów rozwijających się czy rozwiniętych. Moim zdaniem można by dla Argentyny stworzyć kategorię kraje pulsacyjne, albo oscylujące - raz się rozwijają, a potem zwijają i tak w kółko. Argentyna robi to tak, że średnio raz na dekadę ogłasza bankructwo. Od ostatniego minęło już 17 lat, więc... sami rozumiecie. I co robi kraj, który bankrutuje rutynowo? Ano taki kraj wypuszcza obligacje, uwaga! na sto lat. Do tego świetnie oprocentowane, 7% rocznie. Mniam, mniam.
Wziąłem kalkulator i przeliczyłem. Za złotówkę daną dziś Argentyna obiecuje 868 zł za sto lat. Tutaj myślący, że umie myśleć człowiek, zaśmieje się w nos Argentyńczykom. No bo kto uwierzy, że za sto lat państwo-osylator wypłaci rzeczywiście komukolwiek takie pieniądze? Ha, ha! Nie ma się co śmiać. To był strzał w dziesiątkę. Chętnych na obligacje było cztery razy więcej niż wyemitowanych papierów teoretycznie wartościowych. Jelenie? Idioci? Naiwniacy, którzy nie słyszeli o Amber Gold a teraz od GetBacku? Nie, nic z tych rzeczy. Argentyńskie obligacje kupili inwestorzy z bogatych państw zachodnich. Ale po co? A po to, żeby zapozorować dobrą inwestycję przynoszącą duży zwrot. Ale kto się na to nabierze? Czy nikt nie ma oczu i mózgu? Czy nikt nie rozumie, że to wszystko fikcja? Nic z tych rzeczy. Odpowiedni ludzie rozumieją i wiedzą, że na argentyńskich obligacjach z pewnością stracą ci, za których pieniądze zostały one kupione. Kupujący jednak zarobią, bo nie płacą swoimi pieniędzmi. Pobiorą sute prowizje za generowanie zysków pozornych i strat realnych. Wszystko zgodnie z prawem. Pozostaje jeszcze tylko dopowiedzieć, kto kupił te obligacje. Fundusze emerytalne.

14 komentarzy:

  1. Uf, z bogatych państw zachodnich. Jesteśmy bezpieczni ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynam podejrzewac, ze my tu po sasiedzku tez ;))) gdyz naprawde, wszystko sie tu toczy po równi pochylej mam wrazenie.

      Usuń
    2. pandeMoniu,
      nie od dziś wiadomo, że to kraj nie bogaty, ale za to ubogacony a to więcej znaczy. Jesteśmy bezpieczni jak 150 :)

      Diable,
      ale o czym Ty mówisz? Germania się stacza? Przyjemnie posłuchać :)

      Usuń
    3. Tak jakby troszke nózka sie jej potyka, a owszem. Czesto dlatego, ze sama sobie jedna podstawia i druga przez to leci - no ale co kraj to obyczaj.

      Usuń
  2. Eeee tam nie jest zle, ja nie pracuje i praktycznie nie mam dochodu a zyje;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś w Ameryce. USA mają ten przywilej, że jak im brakuje pieniędzy, to mogą je wyprodukować z powietrza i sprzedać za dobra materialne innym państwom. Robisz to samo, co Twój rząd? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopóki tacy "ekonomiści" będą rządzić światem, będzie jak jest...
    Może czas na humanistów?
    Niewiele znają się na rządzeniu, ale przynajmniej byliby przyjemniejsi... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie. Gdyby humaniści rządzili światem, musielibyśmy się żywić poezją a w piecu palić prozą. Nieee.

      Usuń
    2. I w końcu w bibliotekach zostałyby same albumy i przewodniki.

      Usuń
  5. Ale po co się martwić? W 2050 ma być nas 30 miliardów, zaczniemy się zabijać i zeżerać, będziemy mieli taki zombiland, w dodatku przy wysokich temperaturach. A potem nastąpi wielkie bum, i znowu przyjdą dinozaury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest bardzo pozytywna wizja przyszlosci.

      Usuń
    2. Pieprzu,
      Jak mam się nie martwić. Mam szanse dociągnąć do 2050 i co wtedy?

      Usuń
    3. Ove, rzeklabym ze w obliczu wizji Pieprza Twoje szanse dociagniecia znacznie maleja, jak i moje z reszta :)
      (przezyja pewni tylko najsilniejsi, mlodzi drapieznicy)
      Wiec nie przejmujmy sie na zapas.

      Usuń