poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Lemur a przyszłość Polski

Mamy sezon egzaminów. Dopiero co młodzież gimnazjalna je zdawała, a sądząc po kasztanowcach, niedługo będą zdawać maturzyści. Rozwiązałem więc quiz  z pytaniami dla gimnazjalistów, żeby przekonać się, czego nie wiem. Nie zawiodłem się. Powiem więcej. Pomysłowość układaczy pytań wywołała mój niekłamany podziw dla ich inwencji. Niestety, treść pytań skłoniła mnie też do smutnej refleksji, którą się podzielę, bo lubię narzekać (przynajmniej to upewnia mnie, że jestem Polakiem, inne cechy mniej do mnie pasują).
Żeby nie przedłużać, od razu powiem, że nie wiedziałem, że bitą śmietanę wytwarza się przy pomocy tlenku azotu. Ja robię to trzepaczką, bo jestem staromodny. Właściwie to robiłbym, gdybym robił w ogóle. Nie odgadłem też  intencji pytającego o drogę impulsu podczas odruchów uruchamianych w celu utrzymania równowagi. Zaznaczyłem odpowiedź, gdzie napisano, że droga ta biegnie od mięśni przez móżdżek do narządu równowagi. Źle. Chodziło o bieg impulsu w drugą stronę. Ech, durny ja. Za to dałem radę z lemurem katta (znacie lemury katta, no nie?), ale tylko dzięki chłopskiemu rozumowi, a nie wiedzy zoologicznej. Należało powiedzieć, po czym poznajemy, że lemur katta jest ssakiem. Oczywiście nie po tym, że ssie cycka, ha, ha! Po tym, że ma ucho zewnętrzne. Do wyboru były jeszcze: cztery kończyny, ogon i palce. Szybki ogląd obrazu krokodyla w pamięci doprowadził do konstatacji, że krokodyl ma cztery łapy, ogon i palce, a jednak nie jest ssakiem. Zostało ucho. Rzeczywiście, nie widziałem na żadnym filmie krokodyla strzygącego uszami.
Dowcipni egzaminatorzy kazali mi odpowiedzieć, które z cech środowiska przyrodniczego Japonii nie sprzyjają jej rozwojowi gospodarczemu. Wspaniały pomysł. Tak właśnie należy się uczyć. Dlaczego państwo, które powinno być biedne, jest bogate? Dlaczego państwo to jest zadłużone po uszy, a jednak wiarygodne i zamożne? Dlaczego ludzie, którzy nawet nie nauczyli się od nas jeść widelcem, wytwarzają zaawansowane technologicznie urządzenia itd. Niestety, trochę nie wyszło. Test był przyrodniczy, więc uczniowie musieli wybierać płyty litosfery, góry i marne zasoby naturalne. Powinni zatem dojść do wniosku, że skoro u nas nie ma trzęsień ziemi, kraj jest płaski i w dodatku leży na węglu, to mamy zadatki na  poziom życia jak w Szwajcarii, czyli kraju równie jak nasz płaskim, tektonicznie spokojnym no i leżącym na ropie, jak wiadomo. Inne pytania z testu pominę, bo te już dają obraz sytuacji.
Nafaszerowani lemurami katta, tlenkiem azotu, nędzą Japonii będziemy sobie chodzić dumni z własnej wspaniałości intelektualnej, pętając się na peryferiach zachodniego świata. I nie będziemy rozumieli, dlaczego ciągle tam przypada nam miejsce, więc niczego nie poprawimy. Tam do katta!

20 komentarzy:

  1. Zrobilam z ciekawosci ten test. Pomijajac te kilka pytan z chemii (bo tutaj jestem zero)to zdalam spiewajaco. Tylko teraz nie wiem, czy to wlasciwie zle, czy dobrze...
    Wniosek: znam swoje miejsce w szeregu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja miałem z ortografią tak, że pomijając kilka błędów, pisałem dyktanda na piątkę :)

      Usuń
    2. A jeszcze taka lokalna ciekawostka: u nas w tym roku postanowiono, ze ci, którzy zdaja mature ze sztuki, musza do tego obowiazkowo zdawac matematyke.
      Mysle, i mysle, i nie umiem znalezc w tym jakiegokolwiek sensu...

      Usuń
    3. Ja widzę w tym sens. Chodzi o to, żeby ci, co chcą zdawać maturę ze sztuki, zrezygnowali z tego pomysłu :)

      Usuń
  2. Bardzo niedługo jedna z bliskich mi osób będzie zdawała maturę. Mam nadzieję, że po powrocie do domu też powie, że zdała śpiewająco ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaa. Wlasnie to tez przerabiamy w domu :)))

      Usuń
    2. Matura... Moim zdaniem niepotrzebny, archaiczny egzamin. Ale skoro jest, to trzeba go zdać. Co jedna z bliskich Ci osób na pewno zrobi.

      Usuń
    3. Świadectwa licealne już rozdane. Matura jest dla chętnych ;-)

      Usuń
    4. Niby tak, ale dla tych co chcą studiować, obowiązkowa.

      Usuń
  3. Tak, test z lemura jest kluczowy. Znajomość tychże znacznie nam wzrosła od kiedy znamy się z Julianem, TYM Julianem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiele brakowało, a do dziś nie wiedziałbym, kto to jest Julian.

      Usuń
    2. W mordkę jeża Izabelka. Dopiero w tym momencie dotarło do mnie o jakim Julianie mówisz! ;)

      Usuń
    3. W mordkę jeża Izabelka. Dopiero w tym momencie dotarło do mnie o jakim Julianie mówisz! ;)

      Usuń
  4. Fajne. Tylko do czego to się przyda? Najbardziej mnie cieszy, że te sprawy mam już za sobą, a zanim będę mieć wnuki, i zanim obejmie je obowiązek szkolny, to będzie mi i tak już wszystko jedno:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem szczęśliwy, że ani ja, ani moje dzieci nie muszą chodzić do szkoły. Od dwóch tysięcy lat jest coraz gorzej ;)

      Usuń
  5. Masz talent Ove - dowcipnie opisałeś egzaminacyjny kocioł. Uśmiałam się jak mops.
    Miałam bliskie spotkania trzeciego stopnia z polską edukacją więc znam to od podszewki. "Wymyślacze" - wymyślający za nasze pieniądze - kombinują, co by tu jeszcze spieprzyć. I o dziwo wciąż im się udaje. Lata pracy w szkole to coroczne zmiany, niby-ulepszenia, kombinacje i ciągłe eksperymenty. Polska szkoła jest jak laboratorium, gdzie eksperymentuje się na uczniu a tym samym na jego nauczycielu. To jest proces stały, nigdy się nie kończy. W szkole nie ma nic pewnego. Bo zmiany są wprowadzane w ciągu cyklu kształcenia. Zaczynając szkołę wiesz, że masz egzamin załóżmy z języka angielskiego, ale będąc w klasie drugiej dowiadujesz się, że tego egzaminu nie będzie, albo będzie, ale w zupełnie innej formie. Patrząc na to, co dzieje się w edukacji obecnie cieszę się, że odeszłam. Ale te wszystkie zmiany są bardzo szkodliwe, bo nikt nie myśli perspektywicznie, nikt w naszym kraju nie planuje i nie patrzy do przodu a edukacja to śmiertelnie poważna sprawa, przecież to nasza przyszłość. Przez te pomysły, licznych jak widać w Polsce, kretynów wypuszczamy z naszych szkół coraz więcej znawców lemurów - tylko na diabła nam oni potrzebni? Lemury to chyba na Madagaskarze żyją a nie w Polsce. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madagaskar omal nie stał się polską kolonią. To chyba stad te lemury.
      A może chodzi o niegdysiejsze zapatrzenie się we francuszczyznę i to miał być le mur?
      A może nie powinnam się nad tym zastanawiać tylko ugotować mężowi obiad...

      Usuń
    2. Venus,
      Żeby było jeszcze bardziej ponuro, to po tym nauczaniu o lemurach większa część społeczeństwa i tak ledwie do trzech umie zliczyć. Bo to wszytko w dużej mierz pozoracja.
      Dzięki za komplement :)

      Usuń
  6. Bo,
    Ta polska kolonia MAdagaskar to była raczej mrzonka.
    A obiad to konkret. Ugotuj. Potem idź do kościoła i urodź dziecko ;)

    OdpowiedzUsuń