poniedziałek, 8 stycznia 2018

Przepis na sukces

Nowy rok zaczął się już na dobre. Bo nowy rok zaczyna się po Trzech Królach, dodam w kwestii formalnej. Mój starszy kolega mawiał, że od Bożego Narodzenia do Trzech Króli ma w żyłach więcej alkoholu niż krwi. Mój kolega mówił tak już wtedy, kiedy Trzech Króli nie było jeszcze świętem uprawniającym do ogólnopaństwowego nieróbstwa. Bo mój kolega to głęboko wierzący katolik i dlatego świętuje z pełną powagą i zaangażowaniem cały okres bożonarodzeniowy. Ja jestem heretykiem uprawiającym nieco pozoranctwo (gdyż jestem trochę Polakiem), ale pić za bardzo nie mogę, więc świętuję w tym czasie mało żarliwie - obijam się. Wszystko kiedyś przemija, nawet najdłuższa żmija. Pora więc napisać notkę, choćby miała być o niczym, czyli o Sławomirze. Refleksji ciąg dalszy.

Otóż przeczytałem, że piosenkarz Sławomir, o którym wspominałem w starym roku, nie jest zwykłym chałturnikiem, tylko uprawia jakże szlachetny gatunek sztuki estradowej zwany pastiszem. Znaczy te debilne, obciachowe i lamerskie piosenki, które śpiewa, to świadoma kreacja, dobrze wykonana robota aktorska, inteligentny humor. Coś w tym jest, bowiem w teledysku Aneta występują ze Sławomirem pieśniarze tworzący grupę Vox oraz aktorka Małgorzata Socha. Panowie z Voxu nie wyglądają tak debilnie jak Sławomir, a aktorka Socha wygląda jak idiotka tylko dlatego, że jest wymalowana paskudnie i zachowuje się jak lasencja z podmiejskiej dyskoteki. Znaczy aktorka rzeczywiście gra i to widać. Małgorzata Socha potrafi grać idiotki, co udowodniła już w serialu Brzydula, tworząc wspaniałą rolę Violetty (Violetta, Anetta, Dżesika... - whatever). Vox też gra, chociaż śpiewa.
.

Tylko Sławomir... grać nie musi. On po prostu jest Sławomirem w każdym calu. Cała jego gęba to Sławomir naturalny, jego uśmiech, jego oczka, jego wąs. Bardziej pasowałby do roli tylko wtedy, gdyby miał na imię Janusz. Co zresztą jest głupie, bo nie rozumiem, dlaczego akurat imię Janusz ma być imieniem obciachowym. Czemu nie Jarosław, na przykład? Albo nie Marek, jak Marek Katarzyna Wielka Suski - poseł idiota. I tak dochodzimy do przepisu na sukces. Jeśli wyglądasz jak diskopolowiec, to śpiewaj disco polo i mów, że to pastisz. Publika będzie Cię kochać, myśląc, że jesteś autentyczny, tak jak myśli, że Rowan Atkinson to idiota Jaś Fasola. Idźmy dalej. Nie umiesz śpiewać? Nie masz głosu? Spróbuj kariery, udając siostry Godlewskie.

 
Z pewnością Ci uwierzą, tylko... auć! Siostry Godlewskie nie są niestety uwielbiane. Czyli jednak nie ten trop. Aha! Bingo! Trzeba być idiotą, ale miłym. Idiotą kochanym. Idiotą jak skromny kolega z bloku, ze szkolnej ławy, z ławki na podwórku, na której siadywało się 40 lat temu i śpiewało przy gitarze "Siedem dziewcząt z Albatrosa, tyś jedyna... a-aaa..." Teraz śpiewa się "polewamy się szampanem", taka różnica.
Motto na ten rok: sprzedaj swoje słabości jako atuty!

9 komentarzy:

  1. Hm... To może skromność? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedys jak bylam pelnokrwista Polka;))) to moglam wypic, nie tyle co Twoj kolega, ale jak na plocha bialoglowe moglam.
    Teraz Wspanialy mnie straszy, ze mi odbiora polskie obywatelstwo bo wysiadam po lampce wina;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To wszystko przez utrzymywanie intymnych stosunków z Amerykaninem ;) Oni tylko ciągle jakieś drinki na filmach piją. No to czego się spodziewać? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, że nie wolno oceniać książki po okładce, ale nie jestem w stanie kliknąć w żaden zamieszczony przez Ciebie filmik. Może to instynkt samozachowawczy?
    O siostrach Godlewskich nigdy nie słyszałam. O Sławomirze słyszałam - mój znajomy przeprowadzał z nim niedawno wywiad. Gość jest podobno normalnym facetem, który niezmiernie się cieszy, że nagle zaczął zarabiać nie tylko na odsetki od kredytu. Nie wiem, czy za kilka lat też tak będzie uważał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie ja tez nijak nie umiem trafic kursorem myszki w przycisk "Play" :))) Tak, to jest chyba instynkt samozachowawczy.

      Usuń
    2. Panie są zbyt delikatne. Sławomir nie szokuje. Siostry Godlewskie też nie, ale można ich słuchać krócej niż Sławomira. Ja go rozumiem. Kasa to istotny argument. Jego popularność przeminie za jakiś czas, ale co się odkuje, to jego. Estrada to tylko komedianctwo, nie ma co przesadzać z ambicjami. Trochę mnie tylko dziwi, że publika to lubi, ale tylko trochę.

      Usuń