wtorek, 25 kwietnia 2017

Szkiełko na świat

Coraz częściej myślę, że jestem stary. Tak, wiem, że złośliwi powiedzą: nie masz co myśleć, przecież jesteś. Ale nie chodzi tu o ubytek koloru we włosach, względnie ubytek włosów samych w sobie, ani o zmarszczki, które mężczyznom właściwie nie szkodzą. Nie chodzi także o ilość dioptrii w okularach. Nie chodzi o wzrok, chodzi o spojrzenie na świat. Wydaje mi się on coraz bardziej zgrany, zużyty i wtórny. Jakby wszystko już było, tylko w nieco innych dekoracjach. Przecież to niemożliwe. Każdy dzień przynosi wydarzenia nowe, historia się nie powtarza. Przynajmniej nie dosłownie. Na przykład ludzie oszukują się na wzajem ile wlezie i tak się dzieje od wieków. Jednak metody oszukiwania stale się zmieniają. Sanderus w Krzyżakach oferował kopytko osiołka, na którym Święta Rodzina uciekała przed Herodem, na Dzikim Zachodzie sprzedawano płyn na porost włosów (zresztą to akurat robi się nadal), sprzedaje się pigułki mające cudowną moc powiększania, lokaty w złoto, kredyty we frankach czyli w złotych, poliso-lokaty, otwarte fundusze emerytalne, inteligentne samochody, udające, że wydalają czyste spaliny itd., itp. Czym to się właściwie różni, poza stopniem skomplikowania i wyrafinowania? Niczym. Sedno jest zawsze to samo.
A może coś jednak zmienia się trwale? Niektóre rzeczy odchodzą. Postęp technologiczny odsyła je do lamusa. Kiedyś na odpustach sprzedawano drewniane motyle na kółkach z długim kijkiem. Skrzydła motyli połączone były z kółkami drutami i klapały w czasie jazdy o siebie. Zawsze zastanawiałem się, komu to się może podobać. Mnie podobały się najbardziej korkowce, ostatecznie pukwy. Korkowca jednak rodzice nie chcieli mi kupić, bo korki były bardzo niebezpieczne, łatwo wybuchały. Kolega omal nie stracił wzroku z powodu eksplodującego pudełka korków tuż przed nosem. Inny mój kolega potrafił za to zręcznie obierać korki z otuliny, tak by został sam materiał wybuchowy. Można było potem rzucić takie ziarno komuś pod nogi. Był huk, był fun. Oczywiście dla nas, nie dla tej osoby. Też próbowałem obierania korków. Pierwszy wybuchł mi w rękach. Poparzył kciuk. Była akurat zima i na mrozie bolało niezbyt mocno. Potem bardziej. Więcej nie próbowałem. Może i dobrze. Dlatego teraz korków nie ma. A drewniane motyle?
Pan prezydent Duda wybrał się na odpust do Meksyku do polskiej misji w Tenango del Aire. Ciekawe, czy kupił sobie motyla? Może mu podarowano? O korkowce nie spytam... Korkowców już nie ma, za to jest prezydent, którego nie było w czasie, kiedy korki eksplodowały w palcach. Coś jednak się zmienia. Poza ludźmi.

13 komentarzy:

  1. Na miejscu pana prezydenta wybrałabym odpust w jakimś zakątku świata, do którego trudniej trafić, gdy się już nie jest prezydentem. Jakaś samotna, malutka wyspa w Oceanii.
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan prezydent najbardziej lubi te odpusty, które urządzają polscy księża. Nie wiem, czy są w Oceanii. Z drugiej strony pan prezydent ma coś wspólnego z tamtym regionem - nazywają go Maliniak a stąd już niedaleko do Bronisława Malinowskiego i życia seksualnego dzikich. O, przepraszam, ludności rdzennej.

      Usuń
  2. Ależ Ty się robisz nostalgiczno - liryczny:-) Drewniane motyle na kółkach...:-)Ostatniego kupowałam w latach 90-tych dla własnego potomstwa, za co później odpowiednio sobie podziękowałam, bo klekot niósł się po domu od ranka do wieczora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię się. Chłopcu kupiłaś drewnianego motyla? Ech, dżender... ;)

      Usuń
  3. Zmieniaja sie tylko metody robienia ludzi w konia. Samo robienie w konia jest stare jak swiat, i pewnie bedzie przyczyna jego konca.

    A z odpustów to ja najbardziej te wypchane trocinami male pileczki na gumce, owiniete celofanem w cudownych, jadowitych kolorach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy podobne zdanie o robieniu ludzi w konia.
      Piłeczki miały fascynujące kolory, obowiązkowo występował tam buraczany. Zresztą mój ulubiony w dzieciństwie. Jojo jest lepsze :)

      Usuń
    2. TAKKKK! Ten jadowicie purpurowy, fuksja zaglady, ten byl najpiekniejszy! :D

      Usuń
    3. Coś się zmieniło... Jadowicie purpurowy celofan już nie występuje. Trociny wypełniają teraz główki ziejące jadem. Coś się zmieniło?

      Usuń
    4. No, wolałam celofan. Chociaz te glówki tez czesto purpurowe sie robia, z róznych emocji.

      Usuń
  4. Z odpustu to koniecznie obwarzanki i cukrowe lizaki o różnych kształtach i kolorach ale jednakowo cudownym/obrzydliwym smaku.
    A prezydent? Kto ma dużo na sumieniu, potrzebuje odpustu. Chociaż większość ludzi sama sobie już wiele potrafi odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na odpuście wszystko było odpustowe a chyba najbardziej święte obrazy zrobione w postaci czarnobiałych fotografii pokolorowanych tuszami kilku rodzajów. Fuksja też tam była :)

      Usuń
  5. Odpustowa paczka korków wybuchła mi kiedyś prosto na gębę… Miałam wtedy jakieś 4 lata. Wylądowałam po tym bumie na pogotowiu i ponoć nie wyglądałam zbyt obiecująco… A wszystkiemu winni byli starsi bracia - namiętnie używający wtedy owych korków i kapiszonów ;-). I też obdzierali te korki z otuliny. Tylko, że oni zawsze uchodzili z życiem, a ciekawska siostrzyczka dostała prochem w twarz zaledwie po tym jak go dotknęła. To naprawdę nie było zbyt bezpieczne. Wobec tego wolałam motyle, choć ja zupełnie takowych nie pamiętam, natomiast najbardziej utkwiły mi piszczące baloniki, piłeczki na gumce i wiatraczki ;-). I "złote" pierścionki ;-).

    A z prezydentem to… no Meksyk i już ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo korki nie były dla dziewczynek ;) Pierścionki były fajne, tylko trzeba było się z nimi ostrożnie obchodzić, żeby złoto nie zeszło.
      Prezydent, niestety, znowu aktywny.

      Usuń