Jestem wkurzony i muszę się wypisać. Dlatego będzie dziś o pierdołach. To zresztą nic specjalnego, bo przecież większość notek blogowych to notki o pierdołach i całe szczęście. Notki, które mają pretensje do bycia poważnymi i głębokimi, zazwyczaj są nudne a czasem wręcz beznadziejne. Trudno jest pisać poważnie i jednocześnie nie narazić się na śmieszność. Zatem - o myszach.
O jednej myszy. Wczoraj media doniosły, że samolot British Airways nie mógł wystartować, bo na pokładzie odkryto obecność myszy. Jednej. Mysz sparaliżowała ogromny samolot. Uziemiła go. Z myszą nie sposób było lecieć. No patrzcie państwo. Ciekawe, co by się stało, gdyby obecność myszy wykryto w czasie lotu? Czy samolot zdołałby wylądować awaryjnie na Wyspach Hula-Gula, czy spadłby do oceanu? Samolotem można przewieźć goryla, nawet słonia, ale myszy nie. Mysz biegająca wolno jest groźniejsza od nosorożca. Mysz spowodowała 4 godziny opóźnienia i 250 milionów czegoś tam straty. Wydaje mi się nieco dużo jak na jeden samolot, nawet spory. Ale co ja tam wiem. Zastanawia mnie natomiast, jak kwestia myszy została rozwiązana? Jeśli mysz została schwytana lub ubita, to nie mam więcej pytań, ale to nie takie pewne. Samolot jest cholernie duży w porównaniu z myszą i ma cholernie dużo ciasnych zakamarków, zaś mysz w sytuacji zagrożenia włazi w każdą dziurę, byle ocalić skórkę. Bywa, że zamiast ocalić, straci głowę jak jedna mysz z czasów mojej młodości. Mieszkałem wtedy w blaszanym kontenerze, który w podłodze miał otwory średnicy dwunastu milimetrów. Mysz buszowała pod podłogą i w pewnym momencie wystawiła łepek przez taki otwór. Błąd. Wielki błąd. Łepek przeszedł przez otwór do przodu, ale cofnąć się już nie dał... Pytanie, czy pasażerski boeing ma otwory w blasze o średnicy 12 mm? I co, jeśli mysz się nie znalazła? Uznano, że uciekła? A może poprzegryzała kable? Czy nie należałoby rozebrać samolotu na czynniki pierwsze w celu uzyskania pewności, co do jego stanu po odmyszeniu? Na te pytania media nie dały odpowiedzi. Na wszelki wypadek będę ostrożny z wybieraniem samolotów British Airways.
I jeszcze o fajach. Sprawa pomyłki w czasie wręczania Oscarów na pewno każdemu jest znana, bo przecież to arcyważna wiadomość. Przez kilka dni o tym mówiono. Z Teleexpressu dowiedziałem się, że błędną wiadomość o zdobyciu Oscara za najlepszy film odczytała pani Faje Danałej. Był to jeden z weselszych newsów tego dnia. Jak dotąd nie słyszałem, żeby Faye Dunaway nazywać Fajami. Podoba mi się. To tak wdzięcznie brzmi. Nie ma co się dziwić, dziennikarze coraz młodsi a Faye coraz starsza. Kiedy grała w filmach ich jeszcze nie było na świecie.
No to bulba!
(zagadka: kto tak mówił?)
Podejrzewam, że samolot miał lecieć w trasę do kraju, gdzie konieczne są dla niektórych wizy. Stąd całe zamieszanie. Jeśli kot musi mieć paszport, podczas przekraczania granicy powietrznej Unii Europejskiej, to mysz tym bardziej. A jeśli to był samolot do USA? A tam żadna mysz się nie prześlizgnie! ;-)
OdpowiedzUsuńAle to była mysz brytyjska, czy powinni ją wpuścić bez niczego do USA, nawet bez paszportu. No chyba, że szczepień nie miała.
UsuńIstniała przecież możliwość, że to była terrorystka, wiadomo kogo teraz szkolą i podsyłają? W dobie miniaturyzacji i bijoeksperymentów.
UsuńOve!!!! Przez ciebie zaczne bac sie samolotow. Tych z myszami. Juz widze oczyma wyobrazni jak mi wlazi do torebki, przeciez torebka na podlodze lezy, a potem ja ta torebke biore na kolana i .... Aaaaaaaa!!!! Niczego cbyba nie boje sie tak jak myszy i szczurow.
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie obsługa musi dbać o to, by nie było ich na pokładzie, bo bierze pod uwagę taką możliwość reakcji jednej osoby, a potem włącza się ptrzecież psychologia tłumów. Pozostali słyszą krzyk pani, ale nie wiedzą o co chodzi. Czasem, widząc jedną mysz w samolocie, nie zastanawiamy się dalej. Dobrze, że inni wiedzą.
UsuńSwoją drogą nie ma się co bać, jesteś większa od myszy. :)
Spokojnie, Toya,
UsuńZapinaj tylko zawsze torebkę o nie kładź na podłodze. Przesąd mówi, że to przynosi pecha.
Skorpion,
o tym nie pomyślałem. Ucieczka wszystkich pasażerek na ogon samolotu spowodowałaby utratę równowagi, przeciągnięcie i katastrofę. Fakt.
Pisk tylu kobiet spowodowałby uwolnienie masek i kamizelek, tupot stóp spowodowałby turbulencje, podczas masowych zasłabnięć trzeba by było pootwierać okna, a wiadomo jak to by wpłynęło na pasażerki - znowu krzyk, bo popsuta fryzura. Dlatego właśnie nie wpuszcza się myszy na pokład. Chyba, że siedzą przypięte pasami. I kablem, najlepiej do komputera pokładowego.
UsuńAle wkurzony jestes na British Airways, mysz i Faje, czy to jest tylko dobry kanal na ujscie?
OdpowiedzUsuńTylko kanał. Samoloty, myszy i Faje nie wadzą mi.
UsuńTo sie biednej myszy oberwalo ;)
UsuńJak zwykle słuszny komentarz Anioła-w buraczkach... ;-)
UsuńFaja nie jest zle, mogli napisac Fleja :))
OdpowiedzUsuńTo już mogłoby się kwalifikować do sądu :)
UsuńNie pamietam gdzie, ale czytalam o rodzicach (w Polsce) ktorzy dali corce na imie Bianka, a teraz wolaja na nia Biania.
UsuńI tak sie zastanawiam dlaczego ludzie robia cos takiego wlasnym dzieciom? Jak mysle o tych wszystkich Brajankach i Dzesikach w PL to mi troche slabo. Jakos nie slyszalam, zeby Amerykanie dali dziecku na imie Wladyslaw, a przeciez to tez ladne imie.
A co Cię tak wkurzyło - jeśli to nie jest zbyt osobiste - że aż wypisać się musiałeś o pierdołach (mysz jest pierdołą ze względu na rozmiar, a Faja po prostu jest pierdołą).
OdpowiedzUsuńNo właśnie było osobiste, ale już po.
Usuńi jeszcze odpowiadam na pytanie:
OdpowiedzUsuńW trójkowej Powtórce z rozrywki były "Rossmówki" Tadeusza Rossa. I to jest stamtąd :D
Brawo! Dobra odpowiedź :)
UsuńOve, mysz ma zeby, a samolot kabelki i druciki. To się fatalnie komponuje. A co do Faye, cóż, moze to pigeon English, bro? Ja tam myszy sie nie boje, chocby gryzla, to dostoje!
OdpowiedzUsuńJesteś brave woman, sis.
UsuńStefek :)