i nazwała go saksofonem Armstronga... Louisa Armstronga.
Cóż, pamiętam czasy słusznie minione i wiem, że telewizja musi kłamać, ale dlaczego aż tak i czemu w sprawie sympatycznego przecież i niewinnego Armstronga? Biedny Armstrong w grobie by się przewrócił, gdyby mu ktoś powiedział, że w Polsce nie wiedzą, jak wygląda saksofon i że ma bardzo mało wspólnego z trąbką, bo jest drewniany, chociaż z blachy. Wiem, że to nikogo nie obchodzi, ale mnie tak, więc się czepiam. A tym, którzy uważają, że bełkotać wolno byle co, bo co to za różnica, na czym grał kiedyś tam jakiś Murzyn, dedykuję to oto zdjęcie ulubionego akordeonu Fryderyka Chopina.
Jaki akordeon?! Boszzz jakie brednie! Przeciez każdy widzi, że to lira, na którym stoi klawesyn. Pahdą, może nawet cymbały?
OdpowiedzUsuńKtórEJ, lyteratko! :P
UsuńToż to bębenek :)
UsuńPandemonia - dostajesz punkt za spostrzegawczość. Tam jest rzeczywiście lira ;-)
UsuńTo jest pianino...
UsuńW dodatku popsute!
UsuńNie wiadomo, czy popsute. Na razie je wietrzą. Potem się okaże.
UsuńAle przecie wszystkie ludzie wia, ze Armstrong gral na skrzypcach :)
OdpowiedzUsuńGdyby grał na skrzypcach, to nazywałby się Armstring...
UsuńMylicie się obie, Drogie Panie! Samo nazwisko mówi jakie miał facet ramiona. Wiadomo od czego. Od noszenia fortepianów!
UsuńBoże, jaka śliczna konwersacja :) Jak w salonie z fortepianem i sawantkami.
OdpowiedzUsuńArmstrong nosił fortepiany i tak miał tego dość, że jak mu przyszło grać, to wybrał praktycznie, czyli trąbkę. Tak musiało być, yhm. Skrzypiec pewnie też próbował, ale po fortepianach miał do nich za ciężką łapę. Bębenek był lekki, ale za cichy... No i tylko trąbka była w sam raz.
A Chopin grał na akordeonie oraz na lirze. Stąd jej obecność na obrazku. No i napisał Eneidę do młodości... Gdyby nie suchoty, grałby na trąbce.
A Armstrong znany jest jeszcze w niektórych kręgach z tego, że wylądował na Księżycu. Sie wie...;-D
UsuńAle poleciał tam po spożyciu pewnej dawki substancji zakazanych. Złapała go drogówka, gdy jechał na rowerze. Sie wie...:-D
Usuń