piątek, 6 maja 2016

3 Maja juz był, ale to nic

Słuchałem dziś Mariusza Błaszczaka. Z pośrednictwem narodowego radia, oczywiście. Mariusz Błaszczak, sprawujący jakąś funkcję rządową, ale nie pamiętam jaką, zapytany został, czy kary finansowe nałożone na kluby piłkarskie coś dają. Odpowiedział, że jak jest przewina, to musi być kara. Należy to rozumieć w ten sposób, że mniejsza o to, jakie będą efekty kary, ważne żeby kara była. Potem pomyśli się, co dalej. Bardzo to narodowe podejście. Zaczyna się od tego, że jak dziecko coś przeskrobie, to należy je sprać. Potem można, ewentualnie, zastanowić się, czy... wymyślić jeszcze jakąś karę, czy już wystarczy. Jeśli zbroi coś znowu, to należy sprać mocniej, itd. Zastanawianie się nad efektami własnych poczynań jest rzeczą trudną, bo złożoną, wymagającą wyobraźni i zgody na to, że być może, to co nam się podoba, wcale nie jest dla nas dobre, a to co chcielibyśmy, żeby działało zgodnie z naszymi oczekiwaniami, może tak nie działać. Prościej jest przyjąć założenie, że jeśli rzeczywistość nie spełnia naszych oczekiwań, tym gorzej dla rzeczywistości.
Do czego zmierzam? Jak się na pewno wszyscy domyślają, do Konstytucji 3 Maja :), której rocznicę znów świętowano z dumą, zamiast z zawstydzeniem brakiem wyobraźni naszych przodków. Ten brak wyobraźni doprowadził nasze państwo do katastrofy.

13 komentarzy:

  1. Ove, Ty katastrofisto! Możesz rozwinąć temat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak. Też nie rozumiem...

      Usuń
    2. A niby takie inteligentne obie! :D

      Usuń
    3. Szalenie inteligentne. Z naciskiem na: "szalenie"...

      Usuń
    4. Drogie Panie!
      Śpieszę dodać niewielkie wyjaśnienie zatem. Otóż państwo nasze obsuwało się ku katastrofie już od czasu wprowadzenia wolnej elekcji w 1573 r. Od 1720 roku Polska była faktycznie protektoratem Rosji. Czas na działanie był wcześniej. Może później jeszcze były jakieś szanse przy mądrej dyplomacji i sojuszach, ale nie. Polacy zbudzili się w 1791 r., kiedy już było pozamiatane. Nagle postanowili COŚ zrobić. I czego się spodziewali? Że sąsiednie mocarstwo, które trzyma ich w garści, będzie spokojnie patrzeć na wzmacnianie się Polski? W praktyce ci wysławiani patrioci tylko sprowokowali katastrofę poprzez swoją naiwną demonstrację, a my się nimi zachwycamy. Bo nie mieliśmy i nie mamy wyobraźni.

      Usuń
    5. To ja chyba przesadziłam ze swoją inteligencją.
      Wyobraźnię to Polacy mają ułańską, ale nie są kalkulantami i dalekosiężnymi wizjonerami.

      Usuń
    6. A jest jakaś wersja tego wyjaśnienia dla jeszcze mniej inteligentnych? Bo ja nadal... :-)

      Usuń
    7. Wydaje mi się, że teraz Ove popełnia samobójstwo strzelając sobie w skroń pompką od wiecznego pióra.

      Usuń
  2. Drogie Panie (po raz drugi)!
    Polacy nie mają wyobraźni. Ułańską mają fantazję, ale to zwykle po pijaku. Polacy, jako naród, wyobraźni nie mają za grosz. Mają ją jednostki, ale nie my wszyscy, jako zbiorowość.
    O Konstytucji 3 Maja nie będę tu robił wykładu, bo to temat rozległy, a ja nie jestem fachowcem. Powiem tylko krótko, że do II i III rozbioru nie musiało dojść. Polska mogła trwać w roli wasala Rosji, doczekać epoki Napoleońskiej i wtedy się odrodzić, ale do tego potrzeba było wyobraźni właśnie. Wcale nie wielkiej. W czasie Sejmu Czteroletniego Polska nie miała armii. Rosja miała 400 tysięcy żołnierzy, Prusy 220 tysięcy. Dochody skarbu tych państw kilkakrotnie przekraczały dochody skarbu polskiego. I w tej sytuacji Polacy postanowili zorganizować... 60 tysięcy wojska. Nawet to im się nie udało. Czy ktoś, kto jest w takim położeniu a jednocześnie jawnie deklaruje wrogość wobec potężnego sąsiada, ma wyobraźnię? No chyba, że marzy o swojej klęsce. Jest taka książka Dzieje głupoty w Polsce Aleksandra Boheńskiego. Rzecz stara i nielekka w czytaniu. Autor rozwodzi się obszernie nad faktami z tamtych czasów. Można poczytać. Nie trzeba całości, bo to nie powieść.

    PandeMonia ma rację, pisząc takie notki strzelam sobie w głowę, ale cóż - ułańska fantazja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, no, tylko my kobiety w tamtych czasach nie miałyśmy nic do powiedzenia. Stąd ten cały ambaras!

      Usuń
    2. Wtedy też miałyście wiele do powiedzenia. Cudzoziemcy uważali nawet, że w Polsce rządzą kobiety :

      Usuń
  3. Ove...chyba wiem co czytasz:-) A Mariusza to znam jednego, straszna piła i nudziarz. Błaszczaka nie znam, ale brzmi jak płaszczak, a te wiadomo występują jedynie w światach dwuwymiarowych, nie mają pojęcia o trzecim wymiarze, więc luz, nie powinniśmy sobie główki blond nimi zaprzątać. Chociaż uwielbiam teorię Dewdneya, to wyjaśnia dlaczego niektórzy ludzie wszystko jedzą łyżką...najlepiej taką z dwoma nieckami. Zapędziłam się, ale tak mi się te płaszczaki przypomniały...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaintrygowało mnie zagadnienie jedzenia wszystkiego jedną łyżką, zwłaszcza taką z dwiema nieckami, hm... I jak to się wiąże z teorią Deweya?
      A Błaszczak to taki płaszczak, owszem, przed Prezesem leży plackiem. Jak wielu innych.

      Usuń