Przy każdej zmianie czasu z zimowego na letni i odwrotnie czytam, że to bardzo źle, że to nic nie daje i że lepiej by było czasu nie ruszać. Zgadzam się z tym. Lepiej by było, abyśmy mieli cały rok czas LETNI.
Czas zimowy, czyli ten "normalny" odpowiada czasowi słonecznemu na 15 południku długości geograficznej wschodniej. U nas to Zielona Góra. I tylko tam, w zachodniej części kraju czas urzędowy odpowiada słonecznemu. Im dalej na wschód, tym gorzej. A nie są są to różnice bagatelne. W Warszawie różnica czasu słonecznego w stosunku do Zielonej Góry wnosi już 24 minuty. O tyle wcześniej robi się ciemno w Warszawie niż w Zielonej Górze. Polska to spory kraj. Między Cedynią na zachodzie a Białowieżą na wschodzie różnica długości geograficznej wynosi 10 stopni. To 40 minut różnicy w czasie. Kiedy w Białowieży było już ciemno, w Cedyni Mieszko mógł jeszcze spokojnie gromić margrabiego Hodona. Chyba, że uporał się z nim o poranku. Tego nie wiem.
Europa zachodnia sprytnie się urządziła. Przez Francję przechodzi południk zerowy, ale nie mają tam czasu londyńskiego, tylko taki, jak my. W Paryżu jest jasno jeszcze przez godzinę i piętnaście minut po tym, jak w Warszawie zrobi się ciemno. No i proszę, w Warszawie o 19.00 noc, a tam dzień w najlepsze, noc dopiero o 20.15. Czy to nie jest fajne? Czy człowiekowi, który większość dnia spędza w pracy, nie przyda się dodatkowa godzina światła po południu? Dzięki czasowi letniemu możemy mieć choć latem tak dobrze, jak Francuzi zimą. Oczywiście Francuzom mało, więc latem fundują sobie dodatkową godzinę jasnego popołudnia i ustawiają zegarki, jakby mieszkali na Atlantyku. Jeszcze lepsi są Hiszpanie. Oni mieszkają prawie wszyscy na zachód od południka Greenwich, ale czas mają polski. To jest dopiero myk. Madryt ma 1 godzinę 38 minut przewagi nad Warszawą w korzystaniu z popołudniowego słońca. Najlepiej mają mieszkańcy Santiago de Compostela. Po pierwsze mają świętego Jakuba Większego, a po drugie aż dwie godziny więcej popołudnia niż warszawiacy. I w takich okolicznościach przyrody mielibyśmy pozbawić się nawet tej godziny światła słonecznego przez raptem pół roku?