wtorek, 5 maja 2020

Jak ten czas leci...

Wydawało mi się, że dopiero co napisałem poprzednią notkę, a to już prawie miesiąc. I sporo się zmieniło. Znów wolno chodzić do lasu, a od dzisiaj nawet o galerii handlowych. Jestem w radosnej euforii. Od czasu zniesienia szlabanu na lasy byłem tam już raz. W galerii jeszcze nie, ale to nic. Nie chodzi o to, żeby iść tam, gdzie się chce, tylko żeby mieć mieć taką możliwość. Sama świadomość, że mi czegoś nie wolno, wywołuje w moim wnętrzu niepokój i rozdrażnienie. Świadomość wolności wyboru sprawia, że już nie muszę go nawet dokonywać. Często wystarczy mi samo to, że mogę. A skoro mogę, to nie muszę. Może później, może kiedyś, może wcale. Jak z filmami nagranymi na dysk. Obejrzę później, bo przecież zawsze mogę. Skoro mogę zawsze, to czemu teraz? Później...
Nigdy.
Rozwinięciem tej zasady jest flegmatyczny stosunek do zjawisk albo możliwości sezonowych. Powiedzmy, że chcemy obserwować bocianięta w gnieździe. Eee... za rok też przecież będzie wiosna i nowe bocianięta. Albo popłynąć łódką na Wyspę Tajemnic na Jeziorze Mrocznym. Eeeee... za rok przecież też będzie lato, zdążę. I tu jest haczyk. Człowiek nie żyje w nieskończoność.

środa, 8 kwietnia 2020

Wkurwiki koronawirusowe

Dzień dobry, jeśli ktoś tu jeszcze zagląda.

Kraj nasz pięknie upada pod ciosami, które zadaje własnej gospodarce z powodu koronawirusa. Smuci mnie to, ale staram się nie denerwować, skoro nie mam jak tego zmienić. A jednak nie udaje mi się olewać wszystkich absurdów. Oto dziś czytam, że w Krakowie ukarano grzywną w wysokości dwunastu tysięcy złotych mężczyznę, który jeździł rowerem po Bulwarze Kurlandzkim oraz kobietę, która tam spacerowała. Ogółem policjanci pouczyli obywateli tysiąc razy a mandatów wystawili tylko pięćdziesiąt trzy, zatem należy przypuszczać, że rowerzysta i spacerowiczka zachowywali się na bulwarze wybitnie niebezpiecznie i zapewne z bez skrępowania realizowali złe zamiary. Bo za cóż innego tak wysoka kara, gdy tylu innym wystarczyło tylko pouczenie? Być może dopadali znienacka innych spacerowiczów (czyli też wichrzycieli porządku) i pluli im do gardeł? Albo lizali powieki od strony wewnętrznej? Albo robili tłok... Jest jeszcze taka możliwość, że na uwagę zwróconą im przez patrol policji zareagowali śmiechem, wzruszeniem ramion albo, co gorsza, powiedzieli, co myślą o zakazie jeżdżenia rowerem  i tym rozsierdzili policjantów.
Jak to dobrze, że w moim mieście nie ma rzeki, co uniemożliwia przebywanie na bulwarze i chroni mnie przed zagrożeniem grzywną bulwarową.
Jako że nie jestem miłym człowiekiem, źle życzę tym gorliwym policjantom z Krakowa a najgorzej temu idiocie, który wymyślił, żeby zakazać wstępu do wszystkich lasów.

piątek, 12 lipca 2019

Opozycja miota się nerwowo gnębiona świadomością, że trzeba by coś wymyślić, ale nie wiadomo co. Dziennikarze liberalni dziwią się, że żadne wpadki PiSowi nie szkodzą, poparcie nie maleje pomimo mętnych interesów Prezesa, pana Mateusza, głupich wypowiedzi polityków. Czemu im nie spada???
Zagadnienie jest skomplikowane, dlatego powiem krótko: PiSowi nie spada, bo nie ma alternatywy dla PiSu. 
Opozycja umie tylko powiedzieć, że chodzi o to, żeby znowu było tak, jak było. Otóż tak jak było, już było i ludzie tego dłużej nie chcieli. Dlatego wygrało PiS. Nie dzięki geniuszowi Prezesa ani genialnym pomysłom na rządzenie. Nawet nie dzięki przedwyborczym zapowiedziom prezentów w postaci gotówki. Wyborcy nie tak łatwo wierzą w obietnice prezentów.  Wyborcy już nie chcieli być dymani elegancko przez elitę w białych kołnierzykach, żrącą ośmiorniczki. I nadal tego nie chcą, jeszcze nie zapomnieli, jak to było. Wolą być dymani na ludowo, czasem po prostacku, a za to dostawać prezenty. To nie jest nielogiczne, prawda? Przecież ci, którzy mieliby, teoretycznie, odwrócić się od PiS, nie dostaną od liberałów żadnych prezentów. Nie dostaną nawet sprawiedliwych stosunków społecznych. Dostaną po dupie. Zapewne liberałowie nie odebraliby im prezentów pisowskich tak jak się wyszarpuje dziecku zabawkę z ręki, ale są liczne sposoby by wydymać suwerena inaczej. Można to zrobić w sposób na tyle skomplikowany, że on tego nie zrozumie. Nie zrozumie, ale wyczuje. I nie chce tego. Czemu tu się dziwić?
Dlatego PO i inni, którzy dymali nas przez ćwierć wieku, mogą się zesrać, a i tak nie przekonają nie swoich wyborców. Nie przekonają ich, bo jak, czym? Ktoś uwierzy, że nagle zaczną inaczej myśleć? Przecież widać, że myślą nadal tak samo, przekonani, że mają we wszystkim rację a ich wizja świata jest jedynie słuszna. Nie chcą i nie potrafią być inni.
Jesteśmy w czarnej dupie. Tylko jeszcze nie bardzo głęboko i światło wciąż dochodzi.

wtorek, 7 maja 2019

Gdy coś pójdzie nie tak

Na spotkaniu z Donaldem Tuskiem na Uniwersytecie Warszawskim miało być pięknie, podniośle, z klasą i optymistycznie. Politycy opozycji przyszli zawisnąć wzrokiem na ust malinach naszego polityka klasy europejskiej, nasładzać się jego słowami, po czym wyjść pokrzepieni, że będzie dobrze, że teraz to na pewno wygrają wybory, wiwat król kochany! Mieli wyjść ze spotkania utwierdzeni, że są lepsi, bardziej europejscy od polityków obozu rządzącego. Mieli sami sobie pogratulować, jacy są wspaniali. Miało być klawo jak cholera. A tymczasem...
Leszek Jażdżewski, człowiek o którym wcześniej nie słyszałem, wyszedł na scenę przed Donaldem Tuskiem i powiedział kilka zdań prawdy o politykach i polskim Kościele. I co się stało? Stał się nagle znany a koledzy się go zaparli. Zapałali oburzeniem i odcięli się, bo Jażdżewski ośmielił się powiedzieć, że ludziom Kościoła daleko do ideałów, które głoszą, i że gdyby Chrystus miał być ukrzyżowany dziś, to zrobiliby to właśnie oni.
Prawda. Hierarchowie nigdy nie tolerują wichrzycieli, burzycieli ustalonego porządku, w którym oni opływają w dostatki i władzę. Każdy, kto ośmiela się choćby zasugerować, że żyją w fałszu i obłudzie, jest bezwzględnie tępionym wrogiem. Należy mu odciąć rękę, którą na kapłanów podnosi i obciąć język, którym bluźni. Arcykapłanów i ich czarnych żołnierzy można zrozumieć, pilnują własnego interesu. Dlaczego jednak koledzy polityczni Jażdżewskiego odcinają się od niego? To tylko jeszcze jeden dowód, że są równie obłudni jak ich polityczni przeciwnicy. Czynią tak z wyrachowania, bo mniemają, że lepiej się to opłaci, niż poparcie słów prawdy. Przypuszczam, że się mylą, że Polacy są już dalej niż politycy PO.
Polska to taki dziwny kraj, gdzie politycy ciągną się w ogonie zmian mentalności swojego narodu. Nic zatem dziwnego, że w historycznej skali czasu Polska jest państwem sezonowym.

poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Sukcesy

Strajk, strajk i po strajku, jak mówi polskie porzekadło.
Nauczyciele zostali koncertowo upokorzeni i wrócili na wyznaczone im miejsca z podkulonymi ogonami. Władza tryumfuje. Wszyscy otrzymali jednoznaczny przekaz, że pan daje komu chce i to pan decyduje kiedy i ile, i czy w ogóle. No chyba, że się  dysponuje siłą, to co innego. Nauczyciele nie dysponują niczym, z czym rząd zamierza się liczyć. Nie są silni, nie mogą szantażować. Boją się stworzyć realny problem rodzicom dzieci, bo rządu to nie dotknie, a dzieci i rodziców tak. Sprzedać nie mają co. Edukacja wszak zawsze w Polsce ceniona była bardzo nisko. Sytuacja strategicznie beznadziejna. Wszyscy to rozumieją. Zatem...
Ciekawe, jaka atmosfera jest w szkołach od dzisiaj. I jak będzie później. Zdziwiłbym się, gdyby nauczyciele przeszli do porządku dziennego nad odebraną lekcją i zapomnieli o sprawie. Nie zapomną, ale też i niczego nie wywalczą. Taka sytuacja rodzi frustrację. Ooooo, tego towaru mamy zawsze pod dostatkiem. A teraz jeszcze więcej.

A Kubica, jak zawsze, ostatni z ostatnich.
Byczo.

niedziela, 21 kwietnia 2019

Alleyeah!

Dziś Dzień Jajka Na Twardo.
Jajożercom życzę, by im się dobrze trawiło.
Osoby na diecie, jeśli chcą już jeść jajka, muszą jeść jajka na miękko. Ciekawe, jak się nim dzielą przy wigilijnym stole? Pies zjada jajka na twardo. Nic nie mówi. Słońce świeci.
Ludzie zacni, czyli cnót wszelkich pełni, łagodnie spoglądają na świat, a jeśli nawet nie łagodnie, to przynajmniej z godnością. Ludzie niezacni patrzą na świat tatarskimi, ale znudzonymi oczkami.
Jeszcze tylko jutro i życie wróci do względnej normy.

Najwyższy czas zmienić opony na letnie.
Zyczę Wam, byście zawsze mieli w czym zmieniać opony, bo w dzisiejszym świecie chyba tylko samochód daje poczucie pewnej wolności, a i to nie wiadomo jak długo jeszcze. Godzina, w której każdy pojazd będzie miał zainstalowane urządzenie wiecznie śledzące może nadejść szybciej niż nam się wydaje. Mam nadzieję umrzeć, zanim to nastąpi. Mam na to większe szanse niż dzisiejsza młodzież. Biedactwa.
Idźcie przez zboże. Może tam nie będzie zasięgu.

poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Jest wiosna, a będzie lato.

Wiosna. Bociany już są. Tym razem naprawdę. Nie tak jak w styczniu, kiedy to na ulicy zostałem otrąbiony z samochodu przez pewną panią, która dawała mi dziwne, aczkolwiek radosne znaki z wnętrza auta.  Jako że byłem niekumaty, wyszła z samochodu serdecznie uśmiechnięta, wskazała ręką na niebo i wykrzyknęła z entuzjamem: bociany!!! Rzekome bociany skryły się przez ten czas na dachami domów. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że były to żurawie. Ech, co się dziwić, skoro już w czasach PRL w jakimś filmie chłopiec z miasta pojechał na wieś i wołał na kaczki cip, cip, cip, zamiast zastosować prawidłowe wabienie słowami taś, taś, taś. Pani od żurawi mogła być siostrą tego chłopca. Ta dzisiejsza młodzież...
Ta dzisiejsza młodzież siedzi w domu, bo do szkoły nie bardzo ma po co chodzić z powodu strajku nauczycieli. Media rządowe starają się przekonać publiczność, że nic złego się nie dzieje, skoro egzaminy się odbywają, a media opozycyjne uważają, że nauczyciele mają przewagę i rząd z każdym dniem traci w oczach społeczeństwa i przegrywa, przegrywa... W sumie to fajnie, że każdy uważa, że ma rację i wychodzi na jego. Jaki miły strajk, prawda? Rodzice podobno popierają nauczycieli. Nie wiem, czy to dla nich dobrze. Jeśli popierają, to nie będą się denerwować. Rząd w takiej sytuacji też nie będzie się denerwował, bo czym. I tak sobie wszyscy dojadą na strajku do wakacji. Trzeba tylko będzie jakoś jeszcze matury zorganizować, ale to się da, wypełnić świadectwa i... Pitagoras, bądźcie zdrów, do widzenia wam, canto cantare! Do września spokój.
Tylko jeszcze różne tam wybory, bez dobrego wyboru.
Jak zawsze.
Bogu dzięki jest piwo.