Wczoraj pierwszy raz w życiu widziałem papieża Franciszka z bliska. Jakby stał obok mnie. Oglądałem kawałek transmisji z wizyty papieskiej. Podziwiałem rajd Ojca Świętego tramwajem po Krakowie. Trzeba przyznać, że Jego Świątobliwość ma fantazję. Cały tramwaj, proszę państwa, a nie tylko automobile. Tramwaj pomalowany w barwy papieskie, szyby nieskazitelnie czyste, podłogi pewnie szczoteczkami do zębów wyszorowane. A może nie było trzeba? Może tramwaj ganz nówka nie śmigana? Nie byłem w stanie wypatrzeć, czy wszystkie szyby kuloodporne. Jeśli tak, to cholernie drogi musiał być ten tramwaj. No, ale czegóż się nie robi dla Drogiego Gościa. To mi przypomina stary kawał o synu szejka arabskiego na studiach w Londynie. Syn pisze do ojca. Tato, tu wszyscy jeżdżą na uczelnię pociągiem, nawet profesorowie, a ja tym złotym rolls-roycem. Głupio mi. Synu - pisze szejk - przesyłam ci dwadzieścia milionów. Też kup sobie pociąg.
Niedawno jechałem tramwajem w mieście M. Pierwszy raz od lat, bo w moim mieście m. tramwajów nie ma. Było mi bardzo dobrze, myślę, że nie gorzej niż Franciszkowi, chociaż nikt do mnie nie machał z chodnika. Bo ja diabelnie lubię tramwaje i pociągi. Mam słabość do pojazdów szynowych. Spędziłem w nich kawał dzieciństwa i młodości. Może dlatego. Kiedyś napiszę o tym notkę.
Czy Tram del Papa będzie kursował po Krakowie po zakończeniu Światowych Dni Młodzieży? Czy będą wpadać do żółtego tramwaju kanary? Czy będzie można posadzić tyłek na miejscu ubogaconym tyłkiem Papy? Czy będą nalepki na poręczach w tramwaju, których On dotykał, stópki naklejone na stopniach po których wstąpił i zstąpił? Obawiam się, że nie, bo Franciszek nie nazywa się Wojtyła i nie jest aktorem, jakim był z zamiłowania Najlepszy Papież Ever. Tak między nami: co to za papież, co nie mówi po polsku? Czy on jest tak do końca prawdziwy? A gdzie czerwone buty? To nie jest show.
Uwielbiam tramwaje i chciałbym się takim tramwajem z kimś przejechać przez całe, możliwie duże miasto. Ale nie z Franciszkiem, mimo jego poczciwości.